Specjaliści ubolewają, że w świecie dzisiejszych mediów tematem interesującego wszystkich newsa coraz częściej bywa nie to, co się gdzieś wydarzyło, ale to, co ktoś o kimś powiedział.
Jeśli tendencja ta się utrwali, wkrótce debaty polityków w telewizyjnych programach publicystycznych mogą wyglądać tak:
Dziennikarka: – Dzień dobry. Opinią publiczną i giełdą wstrząsnęła informacja o tym, że poseł Nicpoń z Ruchu i Sprawiedliwości powiedział, że wicepremier Lebiega to świnia, cham i były komuch. Co panowie na to?
Polityk I: – W opinii Ruchu i Sprawiedliwości słowa Nicponia pokazują, że ta władza już dawno utraciła zdolność rządzenia krajem.
Polityk II: – Polska Plus Minus stoi na stanowisku, że Lebiega nie jest chamem, raczej lizusem i politycznym pajacem. Podnosiliśmy ten wątek w kampanii wyborczej, ale nikt nas nie słuchał.
Polityk III: – Solidarna Platforma Wszechpolska uważa, że sprawa jest bardziej złożona. Lebiega to alkoholik i megaloman, o którym przewodniczący Małolepszy już dawno temu powiedział, że nie umie zliczyć do dziesięciu.
Polityk V: – Nie ukrywam, że gdyby opinia przewodniczącego Małolepszego się potwierdziła, Wieś jest Najważniejsza musiałaby się zastanowić, czy trwanie w koalicji z partią, która wysunęła Lebiegę na wicepremiera, ma jakiś sens.
Dziennikarka: – A jak na słowa posła Nicponia zareagował premier?
Polityk IV: – Mogę wszystkich uspokoić: o tym, że wicepremier Lebiega jest chamem i byłym komuchem, premier wiedział od dawna.
Dziennikarka: – Ale to, że jest świnią, ukrywaliście. Dlaczego?