Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

W czym do ludzi

Mizerski na bis

W ciągu ostatnich trzech lat, jak poinformowały media, politycy PO wydali ćwierć miliona złotych na ubrania (nie licząc wina i cygar).

Wydatki na ten ostatni cel to być może sygnał, że teraz ważniejsze od tego, z czym politycy idą do wyborców, będzie to, w czym do nich idą. – Tymi inwestycjami pokazaliśmy, że Platforma cały czas się zmienia. Jak pan widzi po tym, co mam na sobie, są to zmiany na lepsze – zapewnia znany poseł Platformy, strzepując niewidoczny pyłek z ciemnoszarej marynarki Armaniego.

– Powiedzmy sobie szczerze: poważnej polityki nie da się dziś robić w krajowych ciuchach i szmatach z second handu – dodaje, wypuszczając kłęby kosztownego dymu z cygara. – Ubieranie się w coś takiego to zwykły populizm i osłabianie nie tylko demokracji, ale także wyborców. W ten sposób stajemy się współodpowiedzialni za narastającą w społeczeństwie agresję i niechęć do klasy politycznej.

Zarówno z prawej, jak i z lewej strony słychać co prawda radykalne głosy, że politycy powinni wyglądać jak zwykli ludzie, ale są to postulaty zupełnie oderwane od rzeczywistości. – Politykiem nie zostaje się po to, żeby wyglądać jak zwykły człowiek – zapewnia poseł. – Zresztą, jaki człowiek uwierzy politykowi, który przypomina mu jego sąsiada? Szczerze mówiąc, wątpię, żebym zaufał komuś, kto jest do pana podobny. Powiem panu, że nie zaufałbym nawet sobie, gdybym wyglądał tak jak cztery, pięć lat temu, a do tego pił i palił to, co wtedy.

Przyznaje, że dopiero urzędując w garniturze za trzy średnie pensje krajowe, ma do siebie szacunek, zaufanie oraz jasne plany polityczne na przyszłość. – W taniej odzieży polityk tylko się męczy, podczas gdy produkty Hugo Bossa czy Armaniego umożliwiają swobodne, niczym nieskrępowane ruchy.

Polityka 26.2013 (2913) z dnia 25.06.2013; Fusy plusy i minusy; s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "W czym do ludzi"
Reklama