Gdyby Molière znał się na nowej mowie, komedię „Mizantrop” zatytułowałby raczej „Nolife”. A Boy-Żeleński przełożyłby to na polski „Noł lajf” (z ang. nolife – ktoś, kto życia nie ma), bo po co zawracać sobie głowę jakimiś „mizantropami” czy „odludkami”, skoro jest już tak popularne nowe słowo? Dzisiejszy odludek, czyli noł lajf, nie tyle nie ma życia, co ma je zupełnie gdzie indziej: siedzi non stop przed komputerem, grając w gry sieciowe, lub ogląda telewizję. Na pytanie: „To co robimy w majówkę?”, odpowiada: „Level sam się nie wbije”, uznając za rozwój osobowy zaliczanie (wbijanie) kolejnych poziomów (leveli) w grze.
Noł lajf został utożsamiony z pryszczatym nastolatkiem, występującym w Internecie z podpisami w rodzaju „Wiktor to nie imię. Wiktor to gruby noł lajf”. Autorzy takich żartów dość rzadko dostrzegają ironię zawartą w tym, że sami tych więźniów i zesłańców Internetu próbują ośmieszyć przez Internet.