Siłą okupującą nasz kraj jest Platforma Obywatelska. Uzbrojona po zęby, dysponuje wojskiem, policją, gadzinówkami, zwanymi mediami, a przy tym wszystkim – wsparciem Niemiec i Rosji, wrogich nam mocarstw ościennych. „Jeżeli trzymać się metafory mapy wojennej – czytamy w piśmie „Nowe Państwo” – Polska jest pustą przestrzenią, po której swobodnie przesuwają się obce bataliony. Można wręcz stwierdzić, że doszło do ponownego paktu Ribbentrop-Mołotow, tym razem w zakresie wspólnych interesów polityk historycznych. Polska znów została podzielona między Niemcy a Rosję”.
Dlatego, czytamy z kolei w „Sieci”, „potrzebne jest dziś nowe Powstanie Warszawskie. Bezkrwawe, wolne od militarnych błędów i politycznej naiwności tamtego. Ale równie zdeterminowane, by – wobec kulturowych i gospodarczych inwazji, wbrew zdrajcom, głupcom i otumanionym – ocalić wolną Polskę, która chce być Polską”. To zadanie może spełnić nasza własna, polska polityka historyczna (czytaj: manipulacja przeszłością dla celów współczesnych).
Czy Polska w ogóle ma (i czy powinna mieć?) politykę historyczną, nie jest oczywiste. Ma ją na pewno Prawo i Sprawiedliwość, które ustami swojego najwyższego zwierzchnika skrytykowało już przyszłe Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, zanim jeszcze zostało ono otwarte. Chodzi o polski punkt widzenia. Patriotyczny pancernik oddał pierwszą salwę w kierunku muzeum. Jego dyrektor, prof. Paweł Machcewicz, przeżywa już swoje Westerplatte.
Dr Sławomir Cenckiewicz też uważa, że na froncie historycznym dzieje się źle, bo państwo finansuje politykę wstydu.