Kto podróżuje po Podlasiu winien zawadzić o Siemiatycze. Nie dość, że to piękne miasteczko, to leży w pobliżu św. Góry Grabarka, czyli sanktuarium prawosławnego, ale prezentuje kilka wspaniałych zabytków wiele mówiących o tym, jak przed laty funkcjonowało wielowyznaniowe społeczeństwo na naszych ziemiach. Jest tu więc piękna (w remoncie) synagoga i dom talmudyczny, kaplica ewangelicka oraz klasztor i kościół Wniebowzięcia, którego początki są w czasach Kazimierza Wielkiego, a najświetniejsze czasy za Sapiehów i księżnej Jabłonowskiej.
Po takiej rundce (choć miasto nie jest rozległe) historycznej, człek jest mocno zgłodniały. I wówczas należy udać się do pensjonatu Cezar, gdzie funkcjonuje wspaniała restauracja z kuchnią regionalną.
Mocna stroną Cezara są zupy: w upały – chłodnik a przez cały rok – borowikowa. Obie tak pyszne, że gdyby nie dobre maniery, to byśmy wręcz wylizali talerze.
Z dań regionalnych najbardziej przypadły nam do gustu kartacze, czyli olbrzymie pyzy faszerowane wieprzowiną oraz pierogi nadbużańskie z soczewicą, boczkiem i jabłkiem. Oba dania polane tłuszczem i ze skwarkami były w stanie nasycić nawet najbardziej zgłodniałych wędrowców. Ich zaletą była też surówka ze świeżej, młodej kapusty i startej marchewki doprawionej na słodko. Dla równowagi surówka ozdobiona była kwaśnymi ogórkami, a aromatu dodawał jej świeży, piękny koperek.
Równie smakowicie prezentowały się na talerzach zaguby, czyli inny gatunek pierogów oraz grzyby z patelni smażone na maśle. Tutejsze lasy zaś słyną na Podlasiu właśnie z prawdziwków, kozaków i podgrzybków. A kucharz w Cezarze wie doskonale co z nimi należy robić, by smakosze z odległych nawet stron wpadali w zachwyt.