Amerykański wywiad elektroniczny NSA, którego tajemnice ujawnił niedawno Edward Snowden, odnotował spektakularny sukces – ustalił mianowicie, że coś wisi w powietrzu. Na razie nie wiadomo co, gdzie i kiedy, ale informacja i tak spowodowała natychmiastowe zamknięcie 21 ambasad USA na Bliskim Wschodzie oraz ewakuację ich personelu.
Jak się dowiaduję, tę niepokojącą informację potwierdza także polski wywiad elektroniczny, którego zadaniem jest m.in. wczesne wykrywanie zagrożeń dla rządu.
– O tym, że w powietrzu wisi nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy, wiedzieliśmy o wiele wcześniej niż Amerykanie. Nasz system wywiadowczy informuje o tym od dawna – mówi z dumą osoba nadzorująca system.
Podkreśla, że system to oryginalna krajowa konstrukcja, łącząca prostotę z niezawodnością.
– Wiadomo, że technologicznie nie możemy ścigać się z Amerykanami, dlatego żeby było prościej, robotę, którą dla nich wykonują tysiące komputerów i zastępy analityków, powierzyliśmy jednej osobie.
Mój rozmówca zapewnia, że jest to osoba zaufana, a jej działanie nie jest skomplikowane.
– Informacje pozyskuje jednocześnie z kilku niezależnych źródeł. Najwięcej z głowy, z układu gwiazd i ze specjalnej szklanej kuli. Zdarza się, że coś ciekawego przeczyta w prasie lub wywróży z fusów.
M.in. dzięki temu osoba ta precyzyjnie i z dużym wyprzedzeniem przewidziała, że wcześniej czy później może się zdarzyć coś bardzo nieprzyjemnego dla premiera Tuska.
A niedawno... – osoba nadzorująca system zawiesza na chwilę głos i bierze głęboki oddech – …nie pozostawiła wątpliwości, że grupa politycznych fanatyków i fundamentalistów religijnych planuje przejęcie władzy w kraju w 2015 r.