Media alarmują: w pierwszym półroczu tego roku urodziło się o 20 tys. mniej Polaków, niż zmarło. Tak źle nie było od 1945 r. O to, dlaczego młodzi Polacy nie chcą mieć dzieci, zapytałem kilka par spotkanych przypadkowo w jednej z warszawskich galerii handlowych.
– Dzieci? Niech pan nie żartuje. Powiem szczerze: za bardzo kochamy dzieci, żeby je mieć. Nie chcemy, żeby stało im się coś złego – mówi Marta, pracownica butiku.
– Ze statystyk wynika, że już w wieku szkolnym nasze dzieci mogłyby brać narkotyki, uprawiać seks lub zachorować na rzadką, nieuleczalną chorobę – dodaje Marcin, chłopak Marty. – A jak dorosną, mogą zostać pedofilami, kibolami albo bezrobotnymi.
Zdaniem Łukasza, pracownika firmy ubezpieczeniowej, proponowane przez państwo ulgi na dziecko są tak małe, że największą ulgą dla rodziców jest w ogóle dziecka nie mieć. – Urodzenie dziecka może spowodować, że na starość będzie ono biedakiem bez emerytury i środków do życia.
– Byłoby nam przykro, gdyby nasze dzieci miały do nas pretensje, że zostały urodzone, tak jak my mieliśmy pretensje do naszych rodziców – tłumaczy Andżelika, żona Łukasza, programistka komputerowa.
Andżelika uważa, że decyzja jej matki o tym, żeby ją urodzić, była pochopna i bez sensu. – Nie zamierzam powtarzać jej błędu. Zresztą mam świadomość, że nasze dzieci byłyby do nas podobne. Chciałabym im tego zaoszczędzić. Wystarczy, że my jesteśmy podobni do naszych rodziców i cierpimy z tego powodu – deklaruje.
Z badań wynika, że jedną z niewielu grup młodych Polaków, które nie mają nic przeciwko posiadaniu dzieci, są dziś katolicy.