Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Bywało śmiesznie

Mieszkam tak blisko Andrzeja Wajdy i Krzysztofa Piesiewicza oraz innych sławnych ludzi osiedlonych na Żoliborzu, że gdybym był obrotnym paparazzi albo dziennikarzem śledczym, to zrobiłbym na tym majątek. A ja nawet nie wiem, jak ma na imię pies, którego Wajda wyprowadza na spacer, chociaż byliśmy sobie przedstawieni (to znaczy pies i ja). Zapomniałem już, jak ma na imię pies, którego mi przedstawił Grzegorz Miecugow. Żeby dowiedzieć się czegoś o Piesiewiczu, musiałem przeczytać jego (oraz Michała Komara) najnowszą książkę „Skandalu nie będzie”. Wywiad rzeka, ale za mało w niej wirów i wodospadów, przydałyby się Wodogrzmoty Mickiewicza. Książka, owszem, ciekawa, tak jak ciekawe (czasem aż nadto…) jest życie pana Krzysztofa. Można by nim obdzielić co najmniej trzy osoby i wszystkie miałyby powody, żeby zadzierać nosa: znany adwokat, który był pełnomocnikiem oskarżonych z KPN, państwa Romaszewskich, rodziny Jerzego Popiełuszki, płk. Kuklińskiego – to jedno życie. Scenarzysta, pisarz, artysta, współautor 17 filmów Krzysztofa Kieślowskiego – to drugie. No i wreszcie – senator, człowiek o wyraźnych ambicjach politycznych – to „Trzeci człowiek” (pamiętacie ten film?). Czasami zastanawiam się, skąd bierze się nienasycenie Piesiewicza? Mało mu kariery adwokackiej – zechciał być artystą. Mało mu Cannes i Hollywood – zachciało się polityki. Mało mu było Wiejskiej – zachciało się, no właśnie, czego jeszcze zapragnął – tego nie mówi, o tym obiecał mi napisać, ale dopiero za kilka lat.

Jedno zdanie o PRL utkwiło mi w pamięci: „Bywało śmiesznie, ale nie było wesoło”.

Polityka 44.2013 (2931) z dnia 28.10.2013; Felietony; s. 106
Reklama