Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Mój mały interes

Rapaport telefonuje do Kuby Goldberga: – Halo! Kuba? Mówi Rapaport. Jest interes do zrobienia! – A ile można stracić? – pyta Goldberg.

Na to ja dzwonię do Goldberga. – Panie Goldberg, jak pan będzie rozmawiał z Rapaport, to niech pan mu powie, żeby zadzwonił do Passenta, bo on ma mały interes.

– Passent ma mały interes? Pierwsze słyszę. A jaki mały jest ten jego interes? – pyta Goldberga Rapaport.

– Ja jemu oddam telefon, to niech on sam powie – mówi Kuba.

– Halo! Rapaport? Mówi Passent. Tak, ten sam. Kilka lat temu spotkałem na ulicy Fibaka.

– Kto to jest?

– No, taka polska Kirszenstein.

– Co pan powie?

– Że był interes do zrobienia. W 1989 r. ukazała się moja książka o Fibaku „To jest moja gra”. Po 20 latach można było przygotować drugie wydanie, przejrzane i uzupełnione przez życie, bo czas zrobił swoje. Moja agentka literacka bez trudu dogadała się z wydawnictwem Nowy Świat. Książka „Passent o Fibaku. Moja gra” ukazała się w 2010 r.

– To pan jest teraz bogaty!

– Nie za bardzo. Zamiast pieniędzy wydawnictwo Nowy Świat przysłało mi list, że oni mają mały interes. Za mały, żeby zapłacić, bo mnie się należy pięciocyfrowa suma, za duża na ich interes. Oni mają interes, żebym ja zaczekał.

– I co pan zrobił?

– Czekałem trzy lata.

– Panie Passent, to pan zamierza żyć wiecznie? Tam, gdzie inni mają głowę, tam pan ma mały interes. Gdyby pan te pieniądze zaniósł na trzy lata do Goldberga, to dzisiaj pański interes byłby na cały Nowy Świat. Dzwoń pan do Goldberga.

Polityka 45.2013 (2932) z dnia 05.11.2013; Felietony; s. 96
Reklama