Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Bezdomność mieszka w głowie

Bez dachu nad głową – fakty i liczby

Bezdomny lokator kanału. Bezdomny lokator kanału. Darek Redos / Reporter
Historia bezdomnego mieszkańca Nowego Sącza, którym "zatroszczył" się poseł Arkadiusz Mularczyk poruszył opinię publiczną. Kim są i jak żyją polscy bezdomni?
Siostra Teresilla od felicjanek w jadłodajni przy ul. Azaliowej w Warszawie.Tadeusz Późniak/Polityka Siostra Teresilla od felicjanek w jadłodajni przy ul. Azaliowej w Warszawie.

Lidia i Roman z mieszkania na Pradze Południe musieli się wynieść do namiotu z koców, ceraty i szmat. Mieszkanie odzyskał poprzedni właściciel. Do dziś nie rozumieją, jak można ich było wykwaterować – tak po prostu. Ryszard radził sobie z życiem biznesowym, bywał w życiu na Majorce, ale kosztowały go kolejne rozwody. Wejście w spółkę finansową z niedoszłymi teściami przypłacił życiem na ulicy. Coś się wtedy mu zacięło w duszy. Eugeniusz stracił wzrok, żonę i matkę naraz – bo śmierć przyszła. Sam też się nie podniósł. Marek, lokator chatki ukrytej w krzakach, po sąsiedzku ze strzeżonym drogim osiedlem – nie opowie, bo nic od państwa nie chce. Niech mu tylko dadzą spokój. Państwo daje miejsce w noclegowni. Sezon na łóżko z kocem zaczyna się, gdy zimno. Nikt nie marzy o takim miejscu – bo smród, a do tego rygor jak w koszarach. No i nie można spożywać. A czy ktoś próbował pobyć bezdomnym bez znieczulenia, tak na żywca?

Zima to także szczyt sezonu w ulicznych jadłodajniach. Które mają wzięcie cały rok, bo jeść przecież warto. A tam przynajmniej nikt nie biega z alkomatem. No, może z wyjątkiem siostry Teresilli od felicjanek przy ul. Azaliowej w Warszawie. – Jak czerwona lampka się zapali, koniec. Nawet jak ma 0,1 promila – opowiada siostra Teresilla. Ale przy Azaliowej (prócz kanapek i zupy jest jeszcze obligatoryjnie Anioł Pański) są też pewne żelazne zasady. Wszy? Kanapka do ręki i w drogę, nie ma jedzenia w jadłodajni. Siostra Teresilla wysyła do ośrodka przy Żytniej, bo tam robią dezynfekcję. Świerzb? To samo, tylko na Wolską, do Lekarzy Nadziei. Przykro, mówi siostra, ale inaczej wszyscy by się pozarażali.

Tłumniej robi się w grudniu przed jadłodajnią Caritasu zwaną Gołąbkiem, 50 miejsc na sali, 700 wydanych obiadów dziennie.

Polityka 2.2014 (2940) z dnia 07.01.2014; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Bezdomność mieszka w głowie"
Reklama