Po ostatnich nagłośnionych medialnie wypadkach z udziałem pijanych kierowców i motorniczych tramwajowych coraz więcej Polaków obawia się, że przypadkowo może wsiąść do autobusu, tramwaju lub pociągu kierowanego przez osobę nietrzeźwą. Psychoza alkoholowa wywołana lekturą prasy i oglądaniem wiadomości telewizyjnych u niektórych Polaków zrodziła nawet podejrzenia, że nietrzeźwi mogą być wszyscy oprócz nich.
W „Gazecie Wyborczej” czytam, że pasażerowie pociągu podmiejskiego z Mrozów do Warszawy Zachodniej zawiadomili policję o tym, że podejrzewają, iż maszynista składu, którym podróżują, jest pijany. Swój niepokój tłumaczyli tym, że na jednej ze stacji pociąg nie zmieścił się przy peronie, a jego przód nieco wystawał poza przystanek. Policjanci zatrzymali pociąg na stacji Warszawa Śródmieście, gdzie maszynistę poddano badaniu alkomatem. Niestety, alkomat dostarczony przez pierwszy patrol był niesprawny, podobnie jak i alkomat dostarczony przez drugi patrol. Maszynistę udało się przebadać dopiero na komisariacie kolejowym na Dworcu Centralnym, gdzie okazało się, że jest zupełnie trzeźwy. Mimo posiadania niesprawnych alkomatów trzeźwi byli także funkcjonariusze obu patroli.
Obecnie Koleje Mazowieckie badają, dlaczego – mimo że maszynista pociągu z Mrozów do Warszawy Zachodniej nie był pijany – prowadzony przez niego skład nie zmieścił się na peronie, co doprowadziło do interwencji policji i półgodzinnego paraliżu na torach. Ministerstwo Transportu uważa, że jeśli inicjowane przez pasażerów akcje, takie jak ta w pociągu Mrozy–Warszawa Zachodnia, będą się powtarzać, doprowadzi to do pogorszenia i tak bardzo trudnej sytuacji na kolei.