Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Putinizacja

Nowa mowa

Rzadko się zdarza, żeby nowe słowo podpowiadała światu duża organizacja pozarządowa. W tym wypadku jednak tak jest – półtora roku temu fundacja Freedom House, badająca regularnie stan wolności i demokracji w poszczególnych rejonach świata, zagrzmiała o widmie putinizacji. W swoim raporcie ta organizacja ostrzegała, że dwa kolejne kraje Europy Środkowo-Wschodniej – Ukraina i Węgry – wchodzą na ścieżkę putinizacji. Czyli pod płaszczykiem programów reformatorskich ograniczają pewne swobody obywatelskie, w sposób charakterystyczny dla młodych demokracji regionu. Co za chwilę blogerzy z Salonu24 podchwycili, by o putinizację oskarżyć rząd Tuska (choć już na forach ktoś wzdychał: „dałby Bóg, żeby putinizował, Polska jest niestety obamo-buszowana”).

Wcześniej Jadwiga Staniszkis mówiła w jednym z wywiadów, że rząd putinizuje Polskę. „Mam na myśli arbitralność decyzji, stosunek do procedur prawnych i demokracji” – tłumaczyła. Inni o putinizacji mówili na zmianę z berlusconizacją – jako o stopniu włączenia grup interesów finansowych w procesy polityczne. Janusz Palikot pod koniec lutego pisał o putinizacji w kontekście kontrolowania przez premiera procesu obsadzania rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Czy to znaczy, że czymś się wyróżniamy? O gwałtowną putinizację oskarżano też we francuskiej prasie Nicolasa Sarkozy’ego – i to jeszcze przed raportem Freedom House. Pisano o niej także w Szkocji i w Grecji, a wreszcie w Turcji. „The Economist” użył tego słowa do opisania całej Europy Wschodniej.

Polityka 10.2014 (2948) z dnia 04.03.2014; Fusy plusy i minusy; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Putinizacja"
Reklama