Społeczeństwo

Palą się do eksperymentów

Mizerski na bis

Wiele osób popala marihuanę bezrefleksyjnie, nie mając z tego niczego poza przyjemnością. Ale są i tacy, którzy do palenia marihuany podchodzą naukowo i zamierzają uczynić z niego temat przewodni dużego eksperymentu badawczego. Działający w Poznaniu prywatny instytut BioInfoBank ogłosił rozpoczęcie projektu mającego na celu „zbadanie wpływu marihuany na zdrowie, funkcje poznawcze, sprawność intelektualną i relacje społeczne”. Jego wyniki, zdaniem inicjatorów, mogą przysłużyć się debacie na temat polityki narkotykowej, a w szczególności pomóc w ustaleniu, czy ma to być polityka „za” czy raczej „przeciw”.

Zioło mają palić specjalnie wyselekcjonowani ochotnicy. Eksperymentalne palenie potrwa 10 lat, w tym czasie palący będą regularnie badani i poddawani naukowym obserwacjom. Ponieważ nauka kosztuje, będą oni musieli płacić za spożywaną w ramach badań marihuanę, którą BioInfoBank w celach naukowych zamierza dla nich uprawiać. Mimo że instytut nie ma jeszcze zezwolenia na uprawę niezbędnych do eksperymentu konopi, ruszyła już rekrutacja zapaleńców gotowych do udziału w projekcie. Niestety, coraz głośniej słychać głosy tych, którzy podejrzewają, że w poznańskim projekcie wcale nie o cele naukowe chodzi, ale o zwykłą przyjemność, czyli o to, żeby pod osłoną prawa móc się zdrowo najarać.

Osobiście uważam, że takie opinie to atak na naukę i ludzi, którzy jej służą. Owszem, palenie marihuany jest przyjemne, nic się na to nie poradzi, ale trudno, aby ta przyjemność przysłaniała naukową doniosłość projektu i wynikającą z niej konieczność jego przeprowadzenia.

Polityka 22.2014 (2960) z dnia 27.05.2014; Felietony; s. 114
Oryginalny tytuł tekstu: "Palą się do eksperymentów"
Reklama