Społeczeństwo

telić i fonić

Nowa mowa

Po co dzwonić, skoro jesteśmy ze sobą w kontakcie cały czas, obserwujemy się i na bieżąco wymieniamy uwagami? Po co dzwonić, skoro jesteśmy ze sobą w kontakcie cały czas, obserwujemy się i na bieżąco wymieniamy uwagami? Nikada/Vetta / Getty Images

Gdyby nie małe litery, wyglądałoby to jak nazwiska chorwackich napastników na mundial w Brazylii. Ale w sumie tradycyjne „dzwonić” też trochę tak brzmiało – no, może z tą jedną różnicą, że bardziej jak nazwisko pięściarza. A „telić” i „fonić” oznaczają w praktyce to samo co „dzwonić” – i co dłuższe „telefonować”. Są też znakiem tego, że telefonia nam spowszedniała. Tę kablową zamontowali w III RP każdemu, kto chciał, przestaliśmy ją więc celebrować. A komórki z dobra luksusowego stały się powszechnym. Sama zaś czynność dzwonienia z doniosłej, koniecznej, fundamentalnej – banalna, a dziś nawet prawie niepotrzebna. Można przecież napisać, wysłać esemes lub wiadomość na Facebooku. Po co dzwonić, skoro jesteśmy ze sobą w kontakcie cały czas, obserwujemy się i na bieżąco wymieniamy uwagami?

Wchodzimy w stan, który fachowcy opisują jako ambient awareness, co można tłumaczyć jako świadomość otoczenia. Telefon jest tu tylko ostatecznością, przydaje się, jeśli nie można się porozumieć inaczej. Bo z jednej strony potop informacji jest coraz większy, z drugiej – wybieramy kanały mniej inwazyjne, żeby sobie nie przeszkadzać. Dlatego w sieciach społecznościowych i komunikatorach obowiązuje hasło JCTF – „jak coś, to fon” – którego używa się przed odejściem od komputera lub rozłączeniem się z siecią. Gdzie „fon” to skrót od „telefon”, używany już od paru lat, wymiennie z „kom” (jak w nazwie ruchu promującego kręcenie dokumentów komórkami – Miasta w Komie).

Polityka 25.2014 (2963) z dnia 15.06.2014; Fusy plusy i minusy; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "telić i fonić"
Reklama