Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Niewiarygodna brutalność policji

Mizerski na bis

Przebywający w areszcie gangster „Kanada” napisał do redakcji „Gazety Wyborczej” list. Rzuca w nim sporo światła na metody pracy policji, w szczególności sposób, w jaki traktuje ona osoby o coś podejrzane. Gangster zarzuca np. policjantom, że w celu nakłonienia go do współpracy usiłowali się do niego zbliżyć towarzysko w czasie jego pobytu w areszcie. Narzeka, że jeden z funkcjonariuszy zabrał go z aresztu na przesłuchanie, a potem zawiózł do swojego mieszkania, gdzie wspólnie oglądali telewizję. „Kanada” nie pisze, jakie programy musiał z tym funkcjonariuszem oglądać, jak długo był przez niego katowany telewizją i co policjant zdołał z niego wycisnąć. Osobiście nie mam jednak wątpliwości, że każda osoba zmuszona przez funkcjonariusza policji do oglądania jego ulubionych programów w jego mieszkaniu, w celu skrócenia tej męki, prędzej czy później wyśpiewa wszystko, co wie.

Z listu „Kanady” wynika zresztą, że stopniowo skala okrucieństw, jakich dopuszczano się wobec niego, rosła. Nie kryje, że pewnego razu pod pretekstem przesłuchania policjanci zabrali go na piknik i na zakupy do centrum handlowego. Zdarzało się, że ciągali go po restauracjach, urządzali wspólne grille, a raz dali mu nawet poprowadzić nieoznakowany radiowóz. Niekiedy dochodziło również do normalnych przesłuchań na komendzie, w czasie których policjanci nie stronili od alkoholu. „Jeden spał trzy godziny pod stołem, a ja musiałem prowadzić go po komendzie do toalety, ponieważ ciągle wymiotował” – skarży się „Kanada”. Oczywiście trudno się spodziewać, aby w tej sytuacji policjanci mogli coś z „Kanady” wyciągnąć.

Polityka 35.2014 (2973) z dnia 26.08.2014; Felietony; s. 114
Oryginalny tytuł tekstu: "Niewiarygodna brutalność policji"
Reklama