Kinga Dunin tego tekstu nie przeczyta. Bo nie czyta niczego, co na jej temat się teraz ukazuje. Odcina się. Przeczekuje.
Poszło bardzo szybko. 26 września, godzina druga w nocy, wpis na Facebooku, kolejna prośba Kingi Dunin o zwrot 13 tys. zł i jakichś 100–150 euro, skierowana do pisarza Ignacego Karpowicza. 30 września portal natemat.pl publikuje oświadczenie Karpowicza, w którym ten oskarża Dunin o molestowanie seksualne i gwałt. Tego samego dnia na Facebooku Dunin stwierdza, że Karpowicz jest gejem i żyje w konkubinacie z sekretarzem nagrody Nike, do której w 2014 r. sam jest nominowany. 1 października na portalu natemat.pl ukazuje się wypowiedź przewodniczącego kapituły nagrody Nike, który zapewnia, że sekretarz nie ma wpływu na decyzje jury. 2 października Kinga Dunin dziękuje na Facebooku przyjaciołom i nieznajomym za wsparcie i kwituje sprawę: „gówno wpadło do wentylatora i chlapie”.
Wystarczyło, żeby prawicowe i brukowe gazety oraz portale internetowe, na czele z plotkarskim Pudelkiem, rozgrzały się w namiętnym opisywaniu afery łóżkowo-finansowej polskich literatów, a z czasem prawicowi publicyści zaczęli analizować kondycję lewicowego salonu w Polsce, feministyczną hipokryzję, gorsząc się przy tym publicznym praniem brudów, jednocześnie wyżymając i piorąc od nowa.
W tym wszystkim Kinga Dunin, 60-letnia już patronka polskiego feminizmu i nowej lewicy, która przez lata krytycznie analizowała dyskurs publiczny, teraz sama stała się jego treścią. Przeciwnicy złośliwie komentują. Przyjaciele lojalnie wspierają. Najbliżsi nabrali wody w usta. A cała reszta pyta, kim właściwie jest ta Kinga Dunin, prócz tego, że to bohaterka Pudelka.
W spodniach
Zawsze chodziła w spodniach. I w okularach. Takie dziwadło o rzadkim imieniu Kinga, które w wieku trzech–czterech lat było pewne, że jest chłopcem – mówi o sobie. Być może właśnie chłopca chcieli cioteczna babcia z mężem, którzy w czasie wojny stracili syna i na małą Kingę, którą się opiekowali, przelali wszystko, co po nim zostało. Trzypokoleniowa rodzina – wileńscy repatrianci ze szlacheckimi tradycjami, dziadkowie lekarze, rodzice, do pomocy służąca – w sercu robotniczej dzielnicy w Łodzi.