Samotni właściciele lodówek
Starość: bez bliskich, bez pieniędzy, bez sensu
„Kopertę życia” najlepiej trzymać w lodówce. W kopertę włożyć karteczkę. Na karteczce zapisać PESEL, przebyte choroby, zażywane leki, skłonności do uczuleń, numer telefonu – do kogokolwiek.
Koperty mają ułatwić akcje ratunkowe. Skąd ci z pogotowia (np. zaalarmowani przez sąsiada, że od dłuższego czasu nie odkłaniają się na schodach ze staruszkiem) mają wiedzieć, jak reanimować, jeśli nieprzytomny leży na dywanie? Zapadł na śpiączkę cukrzycową czy siadł rozrusznik serca?
Na „Kopertę życia” najlepsza jest lodówka jako miejsce rozpoznawalne, bo stoi w każdym domu.
Świat szykuje się po swojemu na bezpańską starość. Zachód oferuje już starości czujniki ruchu: można niedołężnego zaczipować, zdalnie śledzić wzór jego codziennej aktywności i interweniować w razie odstępstwa od normy. Japończycy czekają na pierwsze roboty zdolne do zhumanizowanych interakcji. My mamy koperty w lodówce, coś jak blaszany nieśmiertelnik na szyi żołnierza. Od roku są rozdawane w urzędach miejskich. Bo już prawie milion lodówek posiada tylko jednego starego właściciela.
Usługobiorcy
Praga Północ. Stukot windy. To jeszcze nie do Krystyny. Jej opiekunka inaczej stawia kroki. Krystyna zna się na krokach, przecież od dziewięciu lat nie zdejmuje różowej podomki. Wyprowadzona z domu tylko raz. Na pogrzeb syna.
Zakres czynności opiekuńczych wokół Krystyny: „utrzymywanie kontaktu z pracownikiem socjalnym, zwanym koordynatorem usług; zakup artykułów niezbędnych do codziennej egzystencji (żywieniowe, przemysłowe, realizacja recept, łączna waga do 5 kg); sprzątanie w zakresie podstawowym bez generalnych porządków w pokoju klienta (wycieranie kurzu, odkurzanie, zmycie podłogi przy pomocy mopa lub szczotki)”. Godność nie pozwoliła Krystynie zakontraktować umycia swoich intymnych miejsc.