Gospodarz z kosmosu
Wadowice: jak w papieskim mieście radzi sobie ateista?
Składając życzenia, burmistrz Klinowski wystąpił przed kamerami lokalnej telewizji w ciemnej marynarce. Na co dzień dalej chodzi w bluzie. Ale zrezygnował z ulubionych bojówek i skrócił włosy. Kolczyk w uchu został.
Prawdziwa rewolucja, bo małopolskie miasteczko od ponad 20 lat było jak zabetonowane. Urząd burmistrza piastowała nieprzerwanie Ewa Filipiak wspierana przez miejscowych proboszczów oraz dziwaczny sojusz Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością. Sama Filipiak do 2006 r. należała do PiS, potem zawiesiła członkostwo, ale w kolejnych wyborach wciąż miała oficjalne poparcie partii Kaczyńskiego, by nieoczekiwanie zostać jedną z twarzy małopolskiej PO. Jak jej najbliższy współpracownik Stanisław Kotarba, szef wadowickiej Platformy. Nikomu to za bardzo nie przeszkadzało, w końcu wiadomo, że w mieście linia podziału między PO i PiS jest dość płynna i przebiega przez środek łóżka małżonków Ramos (Wiesław, dyrektor krytego basenu miejskiego, jest eksponowanym działaczem Platformy, Grażyna, prywatnie przyjaciółka byłej burmistrz, to szefowa wadowickiego PiS). Różnice polityczne niwelowała wspólnota interesów.
I tak powstał, według Klinowskiego, „układ patologicznych powiązań towarzysko-politycznych, które dławią demokrację i umożliwiają wyprowadzanie środków publicznych do prywatnych kieszeni”. A wszystko w majestacie władzy „sprawowanej metodami znanymi z filmów gangsterskich”.Tak mówił – i wygrał. Teraz nowy burmistrz rządzi Wadowicami, ale nie Radą Miasta, w której nie ma ani jednego mandatu. Przewodniczącym Rady jest Józef Cholewka, z którym obecny burmistrz ma sprawę w sądzie. Józef Cholewka publicznie, podczas sesji, groził Klinowskiemu, że „dostanie w ryło”, jak jeszcze raz wyciągnie megafon (radny Klinowski, gdy odbierano mu głos, używał swojego nagłośnienia).