Społeczeństwo

Seks w mniejszym mieście

Seks w mniejszym mieście. Nastoletnia prostytucja, winnych brak

Concha Rodrigo / Unsplash
Miasteczko odetchnęło z ulgą, kiedy sąd uniewinnił Biznesmenów, Psy i Doktorka. Pozostało jednak pytanie: kto ich wsypał? I po co?
Współlokatorka Dziewczynki, tuż po 16 urodzinach, była zainteresowana. Podzieliły się listą i wkrótce obie na zmianę wydzwaniały do Biznesmena, Doktorka, Psów i kolejnych szanowanych mieszkańców Miasteczka, a potem Miasta, a nawet Stolicy.Mirosław Gryń/Polityka Współlokatorka Dziewczynki, tuż po 16 urodzinach, była zainteresowana. Podzieliły się listą i wkrótce obie na zmianę wydzwaniały do Biznesmena, Doktorka, Psów i kolejnych szanowanych mieszkańców Miasteczka, a potem Miasta, a nawet Stolicy.

Tekst został opublikowany w POLITYCE w marcu 2015 roku.

Bogacz, o którym mówią, że dzięki niemu Miasteczko jeszcze zipie (sklepy, stypendia dla „dobrze wychowanych uczniów”, kolejna kadencja w radzie miasta), nie ma złudzeń. Sięgnęli po niewłaściwy towar. Po pierwsze, za młode, po drugie, z domu dziecka, po trzecie – tutejsze. Nie byłoby sprawy, gdyby wybrali się na seks do pobliskiego Miasta albo nawet Stolicy. Zgubiło ich lenistwo i pazerność, bo dziewczyny nie tylko były ładne, ale też tanie. Ale, jak przekonuje Bogacz, do tego ostatniego lepiej się nie przywiązywać. W Miasteczku i okolicach jest pełno niepełnoletnich, zgrabnych, które pójdą na oral za 50 zł, tylko nikt się nad nimi nie pochyla, bo wychowują się w tzw. normalnych rodzinach. Nad tymi z domów dziecka też do tej pory nikt nie płakał, choć wszyscy wiedzieli, że z braku innych pomysłów upycha się tam – przynajmniej na kilka miesięcy – element, który robi to, co wcześniej, również wykorzystując koniunkturę na chętnych i nieletnich.

– Postawienie przed sądem piątki z kilkudziesięciu klientów Dziewczynek to nie przypadek ani sprawiedliwość – przekonuje Bogacz. – Sprawa ma nie tylko drugie, ale też trzecie i czwarte dno. Szkoda, że zamiast w nich ugrzęznąć wylazła na światło dzienne.

Dno drugie, czyli rodzinka

Po pierwsze, sprawa mogłaby zostać w domku i rodzince, czyli placówce opiekuńczo-wychowawczej pracującej w tzw. systemie rodzinkowym. Mogłaby, gdyby nie zazdrość. O kasę. W rodzince – o czym chętnie, ale za pięć dych, opowie jedna z jej byłych mieszkanek – liczy się tylko pieniądz. Dzięki niemu można być kimś w domku, a na zewnątrz udawać kogoś spoza placówki. Czyli szastać kasą w knajpie Biznesmena, kupować kosmetyki w sklepie Bogacza czy umówić się na prywatną wizytę do Doktorka: – Wszystko w celu nauki samodzielnego życia, czyli zgodnie ze statutem rodzinki – mówi była mieszkanka.

Polityka 10.2015 (2999) z dnia 03.03.2015; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Seks w mniejszym mieście"
Reklama