Agata Listoś: – Osoby homoseksualne w wieku podeszłym są podwójnie wykluczone?
Krzysztof Kliszczyński: – Są wykluczone potrójnie. Ze względu na swój wiek, niepełnosprawność, która często towarzyszy temu wiekowi, i orientację seksualną, której nie akceptuje ich otoczenie. Ten strach przed ujawnieniem orientacji jest wyjątkowo silny.
Skąd się bierze?
Dzisiejsze 60–70-latki dorastały w czasach, kiedy homoseksualizm był kompletnie nieakceptowany. Dorastali często w przekonaniu, że są źli. Homoseksualizm przestano karać z urzędu (tak było np. w Wielkiej Brytanii), ale zostało tabu. Były pedały albo lesby. Zazwyczaj pedały, bo kobiety traktowano bardziej ulgowo. Kiedy w osobie heteroseksualnej budzi się tożsamość seksualna, wtedy eksperymentuje, wstydzi się, ukrywa przed rodzicami, ale dorasta w przekonaniu, że tak po prostu jest. Natomiast osoba homoseksualna w tym wieku ukrywa się, bo widzi, że całe otoczenie jest inne. I to jest też problem heteronormatywności naszej kultury. Kiedy słyszy się od otoczenia, że jest się złym, mając lat kilkanaście, to w wieku 40 lat nie przestawi się już w sobie tego myślenia. Te rzeczy siedzą w ludziach głęboko. Być może problem zniknie, kiedy obecne pokolenie 15-latków będzie miało lat 80, o ile nie trafi do homofobicznego środowiska. Co prawda, nadal aktualne są kwestie niemożności zawierania małżeństw i tworzenia legalnych związków, ale to już jest co innego niż postrzeganie siebie jako osoby złej czy chorej.
Zabraliście tych seniorów do klubu gejowskiego. Dlaczego? Złamanie kilku tabu jednocześnie to musiało być duże wyzwanie.
Niektórzy z nich bywali w klubach dla gejów i lesbijek już wcześniej, dla pozostałych to było pierwsze takie wyjście.