Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Współdzielcy długu

Kto wyprowadził pieniądze ze Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej

Prof. Ewa Łętowska próbuje ratować Śródmiejską Spółdzielnię Mieszkaniową, z której wyprowadzono ogromne pieniądze. Prof. Ewa Łętowska próbuje ratować Śródmiejską Spółdzielnię Mieszkaniową, z której wyprowadzono ogromne pieniądze. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Sędziowie Sądu Najwyższego, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, włącznie z pierwszą rzecznik praw obywatelskich, na własnej skórze sprawdzają, jak w realnym świecie funkcjonuje państwo prawa. I przecierają oczy.
Mirosław Gryń/Polityka

Gdyby każdy: sędzia, urzędnik, notariusz czy referendarz sądowy robił, co powinien, z należytą starannością, nie byłoby tej całej afery – mówi prof. Ewa Łętowska, była RPO i wieloletnia sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o dużą i bogatą Śródmiejską Spółdzielnię Mieszkaniową z działkami i blokami w samym środku Warszawy. Profesor, podobnie jak wielu wybitnych warszawskich prawników, jest członkiem tej spółdzielni. Wyprowadzono z niej ogromne pieniądze.

Sprawa zrobiła się głośna pod koniec ubiegłego roku. Były wejścia komorników, groźba wyłączenia prądu, co skutkowałoby m.in. choćby zatrzymaniem wind (w wielopiętrowych blokach jak przy Jana Pawła II oznaczałoby to uwięzienie setek starszych ludzi w ich mieszkaniach), wyłączeniem ciepłej wody i centralnego ogrzewania tuż przed zimą. Potem miało być przejęcie zadłużonych nieruchomości spółdzielni, w tym mieszkań. Obmyślono nawet patent, jak obejść prawo chroniące mieszkania spółdzielcze i mówiące o tym, że członkowie spółdzielni za jej długi nie odpowiadają. Rzecz prowadzono w białych rękawiczkach, z udziałem kancelarii prawnych, gubiąc tropy w gąszczu umów, aneksów i niezrozumiałych dla zwykłego człowieka prawniczych zwrotów. Ale też przecież sporo było do wzięcia. I prawie by się udało, gdyby nie mieszkała tam uparta Łętowska. Każdy tydzień dopisuje do tej historii nowe kartki.

Etap I: długi rosną

Dziś długi spółdzielni – a więc w perspektywie i wszystkich spółdzielców – sięgają 58 mln zł. Pierwsze z ujawnionych dotyczyły firmy budującej dla spółdzielni apartamentowiec przy Grzybowskiej. Złożyła wniosek o upadłość spółdzielni, bo nie dostała zapłaty za wykonaną robotę. Do spółdzielni wszedł wtedy syndyk. Twierdził potem, że takiego bałaganu w papierach, jak żyje, nie widział.

Polityka 22.2015 (3011) z dnia 26.05.2015; Społeczeństwo; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Współdzielcy długu"
Reklama