Telewizją tą od lat zarządzają osoby rekomendowane przez partie polityczne i trzeba powiedzieć, że zarówno w opinii tych osób, jak i rekomendujących je partii taki system zarządzania się sprawdza. Dlatego uzasadniony niepokój wzbudziły plany obalenia tego systemu przez troje startujących w konkursie kandydatów związanych z tzw. kulturą.
Wprawdzie decyzją rady nadzorczej TVP wszyscy troje odpadli już z konkursu, ale niestety nie potrafią się z tym pogodzić. Bezsensownie upierają się, że spełniają konkursowe kryteria, a członkom rady zarzucają niedochowanie staranności proceduralnej, co jest akurat zarzutem chybionym.
Osobiście uważam, że eliminując trójkę kandydatów, którzy mogli konkurs wygrać, a zdaniem rady nie powinni, rada dochowała wyjątkowej staranności. Zwłaszcza że podejmując decyzję o wykluczeniu, rada kierowała się obiektywnym kryterium, zgodnie z którym wyklucza te osoby, które jej nie pasują i się jej nie podobają. Ponieważ trójka kandydatów reprezentujących świat kultury spełniała to kryterium, musiała odpaść, co wydaje się logiczne i dowodzi, że konkurs przebiega prawidłowo. Zresztą konkurs konkursem, ale umówmy się, że wybory zarządu TVP to sprawa poważna i ktoś to musi kontrolować, podejmując niepopularne decyzje o odpadnięciu tych czy innych kandydatów, żeby nie zapanowała wolnoamerykanka, a do zarządu trafiły nie te osoby, co trzeba.
Od lat słyszy się demagogiczne hasła, że telewizję publiczną należy odebrać partiom i oddać niezależnym fachowcom związanym z kulturą, chociaż wiadomo, że kultura stanowi dla funkcjonowania TVP poważne zagrożenie. Programy kulturalne są przeważnie trudno zrozumiałe, generują straty i powodują paniczną ucieczkę reklamodawców oraz dużej części widzów do stacji prywatnych, które z kulturą nie mają nic wspólnego.