Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Minister zdrowia ostrzega

Polityka

Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy! – śpiewał Wojciech Młynarski, opisując rodzinę, która by chronić zdrowie babci, drukowała dla niej „osobne pisemko”. Nowy minister zdrowia nie posuwa się może aż tak daleko, ale z pewnością ma rację, szukając nowych dróg ochrony zdrowia obywateli. Zaraz po objęciu stanowiska zaapelował w Polskim Radiu: „Jako minister zdrowia będę miał prośbę w związku z jubileuszem Polskiego Radia do wspaniałych dziennikarzy. Nie zaczynajcie państwo dnia od tego, żeby zwiększać poziom stresu i adrenaliny”.

Kto jak kto, ale profesor kardiolog wie, jak fatalnie wpływa na nas stres, więc propozycja, żeby nie serwować ludziom od samego rana złych wiadomości, jest umotywowana i zarazem prosta. Gdyby nie tylko radio, ale i pozostałe media wstrzymały (lub choćby ograniczyły) poranną dostawę złych wiadomości, Polacy nie tylko z ulgą by odetchnęli, lecz także praktycznie bezkosztowo i od ręki poprawili swój stan zdrowia.

Prof. Zembala nie wskazał wprawdzie żadnej godziny, po której można by już podawać „drastyczne treści”, ale jako realista i pragmatyk położył nacisk na to, by po prostu „nie zaczynać dnia” od fatalnych wiadomości, co nie znaczy przecież, że trzeba z ich podawania i wchłaniania całkiem zrezygnować. To daje ludziom mediów nadzieję na dalsze zatrudnienie i zarobki, bo przecież z podawania samych dobrych wiadomości jeszcze nikt nie wyżył. Byłoby to zresztą dużo bardziej pracochłonne. Wystarczy wyobrazić sobie, jak długi byłby artykuł opisujący płynny, bezkolizyjny ruch na wszystkich drogach, na których akurat nie wydarzył się żaden wypadek.

Powstaje wątpliwość, czy niepodawanie złych wiadomości z rana nie powinno także dotyczyć lekarzy uczestniczących w porannych szpitalnych obchodach?

Polityka 26.2015 (3015) z dnia 23.06.2015; Felietony; s. 106
Reklama