Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Odbierać po ludzku

Kto, komu i dlaczego odbiera dzieci

W rodzinach problemowych wychowują się setki tysięcy dzieci. W rodzinach problemowych wychowują się setki tysięcy dzieci. Getty Images
W Polsce, tak jak na medycynie czy polityce, każdy zna się na szczęściu dziecka. W praktyce: wie, jak zagrać jego krzywdą.
Wbrew temu, co piszą tabloidy i wykrzykują politycy, praktyką sądową jest raczej „polska mistyka miłości”.Justin Paget/Corbis Wbrew temu, co piszą tabloidy i wykrzykują politycy, praktyką sądową jest raczej „polska mistyka miłości”.

Polityczno-medialny handel odbieraniem dzieci startuje przed wyborami. Wielowymiarowa, skomplikowana historia rodzinna nie przejdzie. Towar musi być instant, opakowany w jedno hasło, reklamowany przez partię z opozycji. Jako przyczynę odebrania dziecka najlepiej pokazać wypreparowaną z całości biedę (piątka dzieci małżeństwa z pustostanu w Wałbrzychu) czy otyłość (matka bliźniaczek z Wrocławia). Nieźle „grzeje” też brud (trzy dziewczynki odebrane rodzinie z Niska) i niezaradność (dwójka dzieci ze Słupska).

Jest z czego wybierać, bo w ubiegłym roku odebrano rodzicom ok. 15 tys. dzieci. Prawie 1,5 tys. zabrali z domów pracownicy socjalni, kuratorzy czy policjanci, żeby – w myśl ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – ratować je przed kalectwem czy śmiercią. Ale też, by poprzez nieobecność dziecka działać wychowawczo, spowodować, żeby rodzice zmienili się, np. przestali pić.

Bez miłości i współpracy

Polska była krajem z pionierskimi osiągnięciami w opiece nad dzieckiem. Najpierw Korczak – wiadomo. Potem Maria Łopatkowa, jeżdżąca po domach, by zbierać bite, głodne i nękane. To z jej inspiracji powstała przyjęta przez ONZ Konwencja o prawach dziecka. Jeszcze później próbowaliśmy zamykać domy dziecka, a Marek Andrzejewski czy Tomasz Polkowski na łamach POLITYKI nawoływali, że nie sztuka po prostu zabierać; biologiczne więzi dzieci to kapitał, którego nie da się niczym zastąpić, a dopiero, gdy tych więzi uratować się nie uda, dziecko musi trafić w miejsce przypominające rodzinę.

– Odebranie dziecka to ciągle ostateczna ostateczność – mówi sędzia Dorota Hildebrand-Mrowiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce. – Wcześniej rodzice dostają wiele sygnałów ostrzegawczych: skierowanie na leczenie alkoholowe, objęcie nadzorem kuratora, zobowiązanie do określonego postępowania, np.

Polityka 37.2015 (3026) z dnia 08.09.2015; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Odbierać po ludzku"
Reklama