Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ile relacji potrzeba, żeby nie czuć się samotnym?

„Młodzi od swoich małżeństw czy związków oczekują już czego innego niż rodzice. Oczekują teraz prawa do samodzielności, niezależności”. „Młodzi od swoich małżeństw czy związków oczekują już czego innego niż rodzice. Oczekują teraz prawa do samodzielności, niezależności”. Olly18 / Smarterpix/PantherMedia
Prof. Aldona Żurek, socjolożka, o tym, jak dzisiejsza demografia sprzyja samotności w rodzinie i poza nią.
„Korporacje pożądają kompetencji miękkich, ale jednocześnie są tak pazerne na zaangażowanie i czas pracowników, że praktycznie uniemożliwiają im funkcjonowanie prywatne”.David Ryle/Getty Images „Korporacje pożądają kompetencji miękkich, ale jednocześnie są tak pazerne na zaangażowanie i czas pracowników, że praktycznie uniemożliwiają im funkcjonowanie prywatne”.

Joanna Cieśla: – Pisze pani, że przed poczuciem samotności chroni posiadanie czterech relacji czy związków z innymi ludźmi.
Prof. Aldona Żurek: – Ale te relacje muszą być satysfakcjonujące, bliskie, intymne. To jest niezbędne, żebyśmy się dobrze czuli.

Dlaczego cztery, a nie na przykład siedem?
Dokładniej pewnie wyjaśniliby psychologowie. Jako socjolog mogę powiedzieć, że Polacy pytani o ważne dla nich osoby zwykle wymieniają podobną liczbę: współmałżonek, dziecko, matka – to już troje. I większość z nas ma przynajmniej jednego przyjaciela. Czyli nieźle.

Ale pisze pani też, że na poczucie osamotnienia są mniej narażeni ci, którzy mają dużo silnych i słabych więzi, niż ci, którzy mają tylko silne.
Chodzi o różnorodność. Różne rodzaje więzi służą różnym celom. Poza tym, silnych więzi zwykle ma się mniej. Ktoś, kto ma tylko takie, jest bardziej narażony na ich utratę.

Utarło się przekonanie, że żyjemy dziś bardziej samotnie niż kiedyś.
Zależy, jak odległą przeszłość ma pani na myśli. W XIX w. 30 proc. ludzi nie zawierało małżeństw, bo nie było ich na to stać. Kobieta nie miała szans na zamążpójście, jeśli nie miała posagu, a mężczyzna nie miał szans na ożenek, jeśli nie miał za co utrzymać rodziny. Musiał więc być albo z bogatego domu, albo zdobyć porządny zawód, a w tym celu wcześniej się wykształcić. To wymagało czasu, dlatego różnica wieku między kobietami i mężczyznami w małżeństwach wynosiła ok. 10 lat. Zmiany – upowszechnienie małżeństw, zawieranie ich w podobnym, na ogół dość młodym, wieku przez oboje partnerów – to wszystko nastąpiło dopiero w latach 30.

Polityka 43.2015 (3032) z dnia 20.10.2015; Społeczeństwo; s. 36
Reklama