Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wychodzenie z lustra

Wyszły z poprawczaka, trenują normalność

Karolina w mieszkaniu treningowym na warszawskim Bródnie Karolina w mieszkaniu treningowym na warszawskim Bródnie Leszek Zych / Polityka
Młodzi wychodzący z placówek wychowawczych trafiają w próżnię. Mieszkanie treningowe jest po to, by mieli szansę spróbować samodzielnego życia.
Z gotowaniem idzie dziewczynom coraz lepiej. Coraz rzadziej sięgają po chińskie zupki w proszku.Leszek Zych/Polityka Z gotowaniem idzie dziewczynom coraz lepiej. Coraz rzadziej sięgają po chińskie zupki w proszku.

Jestem dzieckiem państwowym – mówi o sobie Asia. Miała 13 lat, gdy po raz pierwszy trafiła do poprawczaka. I tak jej się zeszło do pełnoletniości. Mama nie żyje, tata zniknął lata temu. U babci od dawna już nie ma dla niej miejsca. Nie miałaby dokąd pójść. W takiej sytuacji jest wielu młodych ludzi opuszczających placówki resocjalizacyjne. Odsiedzieli swoje i system przestaje się nimi interesować.

Patryk: dziecko molestowane, ojciec siedział za pedofilię, Ania: rodzice narkomani, nigdy nie miała domu, Kamil: ojciec pije na umór, matka chora psychicznie, brak możliwości powrotu do domu, Daria: bezdomna, rodzice nie żyją, Dominik: porzucony przez rodziców w niemowlęctwie – Agnieszka Sikora z fundacji Po Drugie, która pomaga młodym ludziom wychodzącym z placówek, przekłada kolejne kartki w segregatorze. Zbiór samych ciężkich przypadków. To dla nich ruszył pilotażowy program „mieszkanie treningowe”. Władze Warszawy zaoferowały fundacji sfinansowanie dwóch lokali; jednego dla trzech dziewczyn, drugiego dla trzech chłopców. Żeby mieli czas się usamodzielnić, nauczyć codziennego życia, znaleźć pracę. Po pobycie w placówkach potrafią jedynie żyć z dnia na dzień, nie umieją przewidywać konsekwencji, nie wiedzą, co to jest odpowiedzialność za siebie. – Te dzieciaki są kompletnie nieprzygotowane do życia na wolności. Rzucone na głęboką wodę, muszą poradzić sobie z całym światem – mówi Ireneusz Stawiński, wiceprezes fundacji Po Drugie, który opiekuje się mieszkaniem dziewczyn. – W zakładzie wszystko dostawały na tacy, a w realnym życiu to tak nie wygląda. Mają kłopoty praktycznie ze wszystkim: kupieniem biletu, załatwieniem prostej sprawy w urzędzie, notorycznie gubią dowody osobiste i karty miejskie. Niską samoocenę nadrabiają krzykiem i wulgarnością, bo nie są nauczone funkcjonowania wśród ludzi.

Polityka 46.2015 (3035) z dnia 08.11.2015; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Wychodzenie z lustra"
Reklama