Najłatwiej dopaść przygraniczne mrówki, targające po kilka sztang z fajkami. Ale to tylko 5 proc. przemytu. Trudniej się uporać ze zorganizowanym procederem, bo tu pracują fachowcy. Logistyka opracowana do perfekcji. Papierosy z przemytu wjeżdżają do Polski tirami, osobówkami, pociągami, a nawet samolotami i śmigłowcami. W kwietniu na Ukrainie rozbił się An-2 (kukuruźnik), obaj piloci z zamojskiego aeroklubu zginęli na miejscu. We wraku znaleziono ładunek białoruskich papierosów. Kto wynajął pilotów do kontrabandy, nie ustalono.
Szefowie zorganizowanych grup przestępczych, zajmujących się przemytem, dystrybucją i nielegalną produkcją papierosów, pozostają w cieniu. Wpadają płotki, czyli robotnicy nikotynowego kartelu. Mają to wkalkulowane w koszta. Zagrożenie karą nikogo nie odstrasza, bo z paragrafów karnoskarbowych i ustawy o własności przemysłowej (podrabianie znaków towarowych) przewidziano dość łagodne sankcje.
W 2014 r. za podrabianie papierosów w nielegalnych fabrykach skazano łącznie 589 osób, czyli o 12 proc. mniej niż w 2013. Nałożone grzywny przeważnie nie przekraczały 1 tys. zł, kary więzienia orzeczono w zawieszeniu dla 115 oskarżonych, a 118 osób pozbawiono wolności, ale raczej symbolicznie, od dwóch miesięcy do roku.