Położona pomiędzy Nową Hutą a Wieliczką miejscowość Brzegi przez lata kojarzyła się tylko z opalaniem i wędkowaniem, bo też niewiele więcej miała do zaoferowania. W czasach nie tak dawnych Brzegi cieszyły się również wzięciem u oszczędnych właścicieli aut, którzy pucowali tu swoje skarby. Po tamtych czasach pozostał jeszcze znak zakazujący mycia samochodów w zbiornikach wodnych.
Jest jeszcze znak o zakazie kąpieli, ale tego nikt nie przestrzega. Wraz z pierwszymi letnimi upałami w Brzegach pojawiała się co bardziej rzutka część mieszkańców Nowej Huty, więc miejsce to nie należało do ulubionych wśród tzw. prawdziwych krakowian. Ma to swój symboliczny wyraz w drodze, którą w postaci trzypasmowej jezdni miasto pociągnęło niemal do swoich rogatek. Zaraz za rogatkami są Brzegi. I właśnie przed Brzegami ta piękna szosa się urywa. Teraz trwa gorączkowe bajpasowanie drogi miejskiej z wiejską za pomocą ronda.
O Brzegach głośno zrobiło się na początku kwietnia, kiedy do mediów przeciekł raport Rządowego Centrum Bezpieczeństwa na temat zabezpieczenia Światowych Dni Młodzieży. Dokument był miażdżący dla lokalizacji kulminacyjnej części ŚDM, czyli weekendowej nocy czuwania z Ojcem Świętym zakończonej 31 lipca mszą posłania. Zaplanowano je właśnie na polach w Brzegach. „Przy wydarzeniu o takiej skali i charakterze miejscowość Brzegi nie powinna być brana pod uwagę jako jedna z głównych lokalizacji uroczystości. Miejsce to jest źródłem wysokiego ryzyka dla życia i zdrowia ludzi” – głosił raport, do którego dotarli dziennikarze TVN24. Na kilku stronach szczegółowo opisano kluczowe zagrożenia.
Lista jest długa i zadziwiająca jak na miejsce, dokąd organizatorzy planują ściągnąć nawet 2,5 mln pielgrzymów z całego świata. Według autorów raportu drogi dojścia na miejsce są zbyt wąskie i jest ich za mało, a wiadukty kolejowe na drodze dojścia pielgrzymów mają za małe przepusty, co może się okazać ogromnym problemem w razie awaryjnej ewakuacji.