Borpince to zaadaptowane piwnice z ceglanymi stropami i ścianami pamiętającymi Powstanie Warszawskie, wygodnymi stołami, ławami i krzesłami. Gustownie i funkcjonalnie. Obsługa sprawna, kompetentna i miła. Jak przystało na winiarnie, duży wybór win węgierskich, tokajów i win z innych regionów. Są wina drogie, po kilkaset złotych butelka, ale są i całkiem niezłe za 50–60 zł. W ostatnich latach jakość win węgierskich bardzo się poprawiła. To skutek prywatyzacji i zaostrzenia norm.
W karcie można znaleźć niemal wszystkie dania typowe dla węgierskiej kuchni. Z zimnych zakąsek zamówiliśmy półmisek wędlin dla dwóch osób (42 zł). Było to salami i węgierska paprykowana kiełbasa, ogórki, papryka, pomidory, żółty ser oraz dwie bardzo smaczne pasty. Duża porcja i ładnie skomponowana.
Obie zupy: rybna i fasolowa ? la Jokai w tej samej cenie (18 zł), podane w kociołkach zawieszonych nad płonącymi świeczkami, intensywne w smaku, pikantne i aromatyczne.
Pieczeń cygańska z karkówki (29 zł) ze smażonymi ziemniakami mogłaby być trochę bardziej miękka i wówczas byłaby idealna. Tak jak przepyszny gulasz z suma ze wspomnianymi już galuskami (35 zł). Gratulacje dla kucharza.
Najbardziej znanym węgierskim deserem, a Węgrzy lubią desery i mają ich sporo, są płonące naleśniki z masą orzechową, polane gorzką czekoladą (Gundel palacsinta – 15 zł). Można zamówić jedną porcję na dwie osoby, ale spróbować koniecznie trzeba.