Dobre wieści rozchodzą się szybko. O tym, że właścicielka Polskiej Tradycji otworzyła kolejny lokal, stołeczni smakosze dowiedzieli się więc w mgnieniu oka, a właściwie ucha. Była to bowiem tzw. poczta pantoflowa. Kto tylko odwiedził Różaną, natychmiast zawiadamiał przyjaciół, że koniecznie trzeba pójść na Chocimską.
Tu bowiem, w pięknie odremontowanej willi – gdzie przez lata mieściła się rezydencja greckiego ambasadora – ulokowano królestwo doskonałej kuchni. W kilku salach i na różnych piętrach ustawiono stoliki, a obok nich szafki, sekretery, kredensiki, wszystko udekorowane lichtarzami, lampkami – słowem gość od progu czuje się jak w domu kochanej babci. Ale takiej babci, która ma dobry gust, wyrobiony smak i udało się jej przechować przez zawieruchy wojenne i obrazy, i bibeloty, a nawet porcelanę.
Tuż przy schodach wiodących na piętro stoi pianino. I to wcale nie dla ozdoby. Co kilka chwil siada do instrumentu dystyngowany pan i gra znane sprzed lat przeboje. Ostatnio, szukając przyjaciół, zajrzeliśmy i za dom. To był wstrząs. Różana ma bowiem najpiękniejszy ogród ze wszystkich warszawskich restauracji. A menu...
Nie ma żadnych kłopotów z wyborem. Należy po prostu zamawiać wszystko po kolei, co jest w karcie. Oczywiście nie uda się to podczas jednej wizyty. I na to zapewne liczy właścicielka Różanej, choć ceny tu wysokie.
Na dobry początek podpowiedź: zamówcie państwo borowiki z patelni. Te grzyby przechowywane są w soli. Nie tracą więc ani zapachu, ani smaku. Po grzybach podpowiedź druga i ostatnia: zrazy Radziwiłłowskie. To nie danie – to cały kulinarny poemat.
Miłośników kuchni babuni Różana zaprasza w soboty i niedziele na domowe obiady. I proponuje wówczas prostą zupę jarzynową, bitki wołowe z zasmażanymi buraczkami, racuchy z jabłkami i kompot.
Karta win zadowoli znawców, lecz pozwoli napić się także i tym z niewielkim kontem w banku. Są tu bowiem także wina znacznie poniżej stu złotych za butelkę, no i oczywiście takie, o których możemy tylko pomarzyć, na przykład Chateau Petrus za 6500 zł.