Pierwsza restauracja chińska w Polsce powstała w zamierzchłych czasach PRL na warszawskim MDM. Na kulinarnej pustyni stalinowskiej gastronomii zakwitła ona nieznanymi barwami. Gotowali tu etniczni kucharze, sprowadzano konieczne przyprawy i surowce. Już sama nazwa Szanghaj wabiła egzotyką. Przeżywając okresy wzlotów i upadków – funkcjonuje do dziś.
Nazwa Nowy Shanghai nawiązuje do tej pierwszej chińskiej restauracji w Polsce. Podobieństwo polega i na tym, że ta pierwsza mieściła się w koszmarnym architektonicznie gmaszysku MDM, ta druga ulokowana jest w równie brzydkim, typowym dla architektury osiedlowej PRL, pawilonie handlowym. Kontrast pomiędzy przaśnym otoczeniem a chińskim wnętrzem jest olbrzymi.
Lokal to niewielki i naraz pomieścić może ok. 40 gości. Okrycia wiesza się na sali, co obniża koszty, bo nie trzeba zatrudniać szatniarza. Ceny dań głównych oscylują w granicach 20 zł, zimne i gorące zakąski w granicach 10–12 zł, zupy 7–8 zł.
Nowy Shanghai specjalizuje się w kuchni chińskiej i japońskiej, co jest połączeniem dobrym, bo są to kuchnie wyraziście różne i właśnie dlatego dobrze się uzupełniające.
Karta dań jest imponująca. Zawiera 45 gorących dań chińskich, 26 dań japońskich, nie wspominając o zimnych i gorących zakąskach, makaronach, różnie przyrządzanym ryżu, zupach i rozbudowanej ofercie sushi.
Kucharzem, jak się okazało znakomitym, jest Chińczyk, który potrafi nadać przyrządzanym daniom niepowtarzalne smaki. Widać, że rozumie duszę chińskiej kuchni. W Warszawie są dwa jeszcze takie lokale, w których można zjeść prawdziwe chińskie dania – Bliss na Mariensztacie i China Town w alei Lotników.