Najstarszą restauracją meksykańską w Warszawie jest El Popo przy Senatorskiej 27. W styczniu otworzono kolejną przy ulicy Zgoda pomiędzy Złotą a Chmielną, a więc w świetnym punkcie w samym centrum. To Traqueria Mexicana.
Jedna salka z kilkoma stolikami i sporym barem, ładnie urządzona, z drewnianymi stołami i wygodnymi krzesłami, miłą i kompetentną obsługą, dobrą wentylacją, jest miejscem sympatycznym. Są w dekoracji akcenty meksykańskie, ale bez przesady i na szczęście nie mamy poczucia, że znajdujemy się w skansenie.
Kuchnia meksykańska łączy w sobie piekielną ostrość papryki z wytworną łagodnością awokado i podstawową umiejętnością jest połączenie tych dwóch skrajności.
Aby nie dłużyło się oczekiwanie na zamówione dania, kelnerka podaje sporą miseczkę salsa checadel, czyli dość ostrej płynnej masy, w której macza się trójkątne chrupiące tacos z mąki kukurydzianej.
Karta dań nie jest nadmiernie rozbudowana, ale zawiera wszystko, co konieczne, aby wyrobić sobie pojęcie o kuchni meksykańskiej. Z zimnych zakąsek możemy polecić ceviche de salmon (16 zł), czyli cienko pokrojonego surowego łososia o bardzo delikatnym smaku z grejpfrutem, a dla zwolenników dań ostrzejszych guacamole, czyli avocado z cebulką i ostrymi przyprawami (16 zł). Również bardzo delikatna jest sopa azteca (8,50 zł) z przetartymi awokado i pływającymi tacos.
Zupa pozole (9 zł) również oparta na bazie rosołu ma wyrazisty ciemny kolor. Znaleźć w niej można kawałeczki mięsa i drobniutko pokrojoną surową cebulę.
Z licznych sałat wybraliśmy ensaladę de berros (18 zł), ogromną porcję z kawałkami kurczaka, mandarynkami, grapefruitami i oczywiście awokado oraz chrupiącą sałatą.