Ludzie i goryle
Dlaczego za głupotę człowieka znów musiało zapłacić zwierzę?
Czteroletni chłopiec, który był z matką w zoo, wskoczył na wybieg dla goryli. A ściślej – wskoczył do fosy okalającej wybieg, z której oczywiście nie potrafił się wydostać. Nie był to nieszczęśliwy wypadek, chłopiec zapowiadał, że wskoczy tam, a matka grzecznie prosiła, żeby tego nie robił. Są świadkowie.
Goryl Harambe początkowo nie zauważył intruza lub nie zwrócił na niego uwagi i może tak by pozostało. Ale stojący obok wybiegu tłum zachowywał się głośno, krzyczał i wymachiwał w kierunku goryla. To wyraźnie zirytowało Harambe, każdego zresztą by zirytowało, gdyby obok jego mieszkania dział się taki harmider.
No i wtedy dostrzegł dziecko w swym basenie kąpielowym. Przyjrzał mu się, chwycił je za nogę – ale nie jakoś szczególnie brutalnie, po prostu chwycił i pociągnął kawałek. A następnie puścił chłopca, przysiadł i zaczął się mu przyglądać, zdziwiony. Całe zdarzenie można obejrzeć na nagraniu, które wielokrotnie obejrzałam w trzech różnych telewizjach.
Widać, że goryl nie przejawia agresji, bo przecież gdyby chciał, wystarczyłoby, żeby się zamachnął i walnął pięścią małego. Goryl ważył ponad 180 kg, z chłopczyka pozostałaby mokra plama. Ale on tego nie zrobił, bo jest, a raczej był istotą myślącą i nie miał najpewniej zamiaru atakować słabszego. Bo i po co, żadne to bohaterstwo. Chłopiec przebywał na wybiegu całe 10 minut. Opiekunowie Harambe nie wytrzymali i obawiając się jego ewentualnej agresji, zdecydowali się zastrzelić goryla. Miał 17 lat. Oczywiście, dokonanie wyboru między dzieckiem a gorylem przyniosło rezultat jednoznaczny.
Celowo piszę o gorylu, a nie o zwierzęciu. Goryl nie jest człowiekiem. Choć prawie jest. Jest bliski genetycznie, ale też uczuciowo. Jest tak blisko człowieka, że prawie jest jego kuzynem.