Przyjechał z Holandii. Hodowlany, bez doświadczeń ze środowiska naturalnego: lasów deszczowych Nowej Gwinei i Australii. Nieświadomy, że można mieć swoje, nawet pięciokilometrowe terytorium, na które nie wolno wejść innemu. A innej – tylko w określonym czasie i wyłącznie na jego warunkach.
W Łodzi dostał sto metrów kwadratowych. Na nich drzewa, ściany, dach. Pod nim jedzenie: jabłka, buraki, myszy, skorupy jajek. W lasach deszczowych niektóre gatunki roślin kiełkowały dopiero po przejściu przez jego układ pokarmowy.