Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ewa chce żyć

Chciała, by było normalnie, życie dało jej w kość

Vince Fleming / Unsplash
O tym, jak matka siódemki dzieci, całe życie starając się wyjść na prostą, miała pójść do więzienia za żyletki i nie swoje winy.
Powiedziała policjantom, którzy po nią przyszli, że może iść do więzienia, ale tylko z dziećmi.Mirosław Gryń/Polityka Powiedziała policjantom, którzy po nią przyszli, że może iść do więzienia, ale tylko z dziećmi.

Staś, najmłodszy z siódemki, grzecznie przywitał się z tym policjantem, który powiedział do mamy, że jakby nie otworzyła, to i tak weszliby – z papcia. Chodziło o niezapłacony przed laty mandat stuzłotowy za nieprzerejestrowanie samochodu, który nawet nie jeździł, a cztery lata temu został przerobiony na żyletki. Wyrok zapadł w Sądzie Rejonowym w Wągrowcu. Zapadł w trybie nakazowym – nie było rozprawy, nie było przesłuchania, tylko kara – pięć dni więzienia.

Miłość

Ewa z urodzeniem nie trafiła najlepiej: matka musiała się leczyć, dzieckiem nie potrafiła się odpowiednio zająć, córka szybko musiała sama stać się dorosła.

Szybko pierwszy raz się zakochała, szybko też została matką – samotną. Została także ogrodniczką, potem po 16 godzin dziennie oddzielała od siebie krwiste części kurczaka. Potem znów się zakochała. Rodziły się kolejne dzieci, ona zmieniała miejsca pracy. Produkowała materace, ozdobne serwetki, obrusy, a miłość jej życia – tak jej się wydawało – spędzała kolejne miesiące w więzieniu za jazdę rowerem po alkoholu. Ewa ręczyła przed sądem, że jeśli wypuszczą go przed końcem kary, ona pomoże mu wyjść na prostą. Sąd się zgodził. Wówczas Ewa po raz drugi została samotną matką, bo on ledwo wyszedł – zniknął.

Robiła profile parapetów, składała części okien. Imała się, czego mogła, żeby utrzymać dzieci. I modliła się do Boga: żeby tylko zdrowe były.

Pamięta, że kiedyś dosiadła się do niej dziewczyna w pracy. Ewa przy kawie tak jakoś zagadnęła: A pokaż mi zdjęcie swojego skarba, dziecka. Dziewczyna się skrzywiła: żaden skarb, dziecko jej życie zmarnowało.

Za kilka lat Ewa do własnej gromadki dołączyła dziecko tamtej dziewczyny – Andżelikę. Bez wyroków sądów, po prostu wychowała jak swoją.

Polityka 31.2016 (3070) z dnia 26.07.2016; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Ewa chce żyć"
Reklama