Na Rynku i na Błoniach, wzdłuż trasy przejazdu Ojca Świętego i pod Jego oknem – chwalący śpiewem, podnoszący promienne larum, bębniący i muzykujący Panu na instrumentarium, ofiarujący bezpłatne przytulenia współbraciom, powiewający na wietrze ręcznikami dla ich schnięcia, latynoskie sowizdrzały ewangelizujące ładne Słowianki, rozradowani przybysze z Chin niepojmujący wyrażenia roman catholic, kapłani uprawiający z młodzieżą pogodne nocne współzawodnictwo w siatkonogę, chmurni na twarzach mieszkańcy Ziemi Świętej i okolicznych ziem, wierni posilający się mikrofalowymi hot dogami i pizzami otrzymanymi za pątnicze talony, jak też owi wdrapujący się bezintencjonalnie na statuę Mickiewicza – wszyscy powiadają, że w szczególny sposób radują się w Panu.
W świecie jest deficyt radości – słychać podczas katechez i nauczań – dlatego też Ojciec Święty Franciszek apeluje o radość i entuzjazm wśród młodych. Choć, vice versa, jest postrzegany jako zatroskany nieznaną szerzej prawdą o świecie, którą posiadł w ciągu życia, a przez to wstrzemięźliwy w radowaniu się.
Zielone pastwiska
Jednocześnie ze zstąpieniem z pociągów i autobusów na bruki Krakowa, gdzie każdy kamień nasycony wiarą i tradycją, młodzież przenikana jest niecodziennym językiem bieżącej chwili. Poddaje się mu – szczególnie młodzież krajowa – ponieważ płynie on nieuchronnie, gdziekolwiek się pójdzie: od umasowionych katechez na stadionie klubu Cracovia, po militarne stoiska na Rynku, objawiające wiernym asortyment pojazdów opancerzonych, jak i dalszoplanowe przyrządy w służbie Wojska Polskiego: wśród nich kamizelki do krótkotrwałego unieruchomienia kręgosłupa, nosze ewakuacyjne składane i zestaw szyn próżniowych do transportu rannych.