Ełcka prokuratura ustaliła po przesłuchaniach, że w ostatnich godzinach 2016 r. 21-letni Daniel ukradł z baru Prince Kebab dwie butelki coli. Pobiegli za nim kucharz i właściciel baru, doszło do szamotaniny, Daniel R. zginął od noża. Jego kolega odpalił petardę w drzwiach baru lub w jego wnętrzu – dokładnie nie wiadomo.
Ale wcześniej ełcka ulica ustaliła naprędce, że pod kebabem doszło do zamachu, w którym nasz rodak poległ z rąk tunezyjskich, marokańskich i algierskich terrorystów. Po zdemolowaniu baru kebabowego przy ul. Armii Krajowej, jego filii przy ul. Wojska Polskiego, a także po próbie podpalenia mieszkania ich właściciela zapalano znicze oraz modlono się, klęcząc przed barem, w którego oknie stało zdjęcie Daniela R.
Istnieje też trzeci opis zdarzenia nocy sylwestrowej w Ełku podawany w wywiadach radiowych i telewizyjnych przez Mariusza Błaszczaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji: oto opozycja parlamentarna nie pogodziła się z wynikiem wyborów i komuś tu zależy, aby przedstawić Polskę w złym świetle. Tymczasem, jak uspokaja minister, odnosząc się do zamieszek w Ełku po śmierci Daniela R., żyjemy w kraju, w którym spada bezrobocie, wypłacany jest zasiłek 500+, wzrasta bezpieczeństwo i brak oznak rasizmu. Wszystko dzięki partii rządzącej obecnie, bo gdyby rządzili ci poprzedni, wyjaśnia minister, uchodźców i kłopotów w Polsce byłoby więcej. Wersja ministerialna obowiązuje w prorządowych mediach: „rok prowokacji rozpoczęty”.
Tak więc zdarzenie rozpoczynające się od ukradzenia dwóch butelek coli z kebabu w śródmieściu Ełku przez Daniela R. choć jest kryminalne, to opisywanie go jest już wrogą działalnością polityczną i nosi znamiona prowokacji antypaństwowej.