Jak ugryźć milion złotych
Pogryzły ją psy, teraz domaga się odszkodowania od gminy
Znała te psy z widzenia. Codzienna trasa spacerów wiodła przez Nową Wieś, wzdłuż siatki, za którą biegały. A teraz stały na drodze. Trzy, średniej wielkości. Podeszły. Nie interesował ich wózek z niemowlakiem. Metodycznie obwąchały buty, zawarczały. Kobieta wiedziała, że nie może robić gwałtownych ruchów, więc praktycznie zamarła. A jednak zaatakowały. Gryzły po nogach. Nie uciekała, nie przeganiała psów, bo bała się, że mogą wybrać łatwiejszy cel – dziewięciomiesięczne dziecko. Wreszcie przewróciły ją i zaczęły zjadać. Nie pamięta, kiedy nadbiegł mężczyzna, właściciel psów. Zabrał zwierzęta, wezwał pogotowie. Córeczka wyszła z opresji bez szwanku.
Bez zawieszenia
Od wypadku w Nowej Wsi pod Włocławkiem minęły dwa lata. Właśnie zapadł prawomocny wyrok. Sąd Rejonowy we Włocławku uznał, że właściciel psów niewłaściwie zabezpieczył podwórko, po którym biegały psy. Zwierzęta znalazły dziurę w płocie, wybiegły na drogę i napadły na kobietę. W ten sposób, w ocenie sądu, mężczyzna, działając nieumyślnie, spowodował u ofiary ciężki uszczerbek na zdrowiu. Opis tego przestępstwa, zawarty w art. 156 par. 2 Kodeksu karnego, niemal wiernie oddaje to, co wydarzyło się na wiejskiej drodze: ciężkie kalectwo, trwała niezdolność do pracy, długotrwała choroba realnie zagrażająca życiu, istotne zeszpecenie ciała. Maksymalna kara to trzy lata więzienia. Sąd pierwszej instancji wymierzył osiem miesięcy. Nakazał też, by właściciel psów wypłacił kobiecie 5 tys. zł tytułem częściowego naprawienia szkody. To istotne, że sąd nie zawiesił wykonania kary. Sprawca miał iść za kraty.
Od wyroku odwołały się obie strony. Pełnomocnik pokąsanej wniósł o to, aby sąd uznał, że sprawca działał umyślnie. Jeśli tak, to niech kara wzrośnie do dwóch lat więzienia. Zażądał też podniesienia do 10 tys.