Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Polakom Polakiem

Bawer Aondo-Akaa broni honoru Polski

Wygląda na nie-Polaka, ale Polakiem się czuje. Umacnia patriotyzm, jest bardzo szanowany wśród narodowców. Bo narodowcy – tłumaczy – wcale nie są rasistami. I co, lewacy, konsternacja?
Bawer Aondo-AkaaMarcin Wziontek/SE/EAST NEWS Bawer Aondo-Akaa

Nazywa się Bawer Aondo-Akaa. Urodzony w Polsce, z matki Polki i ojca Nigeryjczyka, więc skórę ma lekko ciemniejszą. Ale nie dajcie się zwieść. Bawer to prawdziwy Polak katolik.

Czarnoskóry, na wózku – wszyscy od razu myślą, że powinien być lewakiem oraz dżenderystą. A tu niespodzianka, bo on właśnie jest po naszej stronie. Niezła z tego naszego Bawera zagwozdka dla lewicowo-liberalnych mediów.

I jeszcze to imię – Bawer to oznacza piorun. Naznaczyło jego wojowniczy charakter. Bo Bawer to człowiek, który nie boi się wejść do paszczy lwa. Chodził na spotkania neobolszewickiej partii Razem, rozmawiał z uczestniczkami Czarnego Protestu o mordowaniu nienarodzonych. A teraz Bawer stanął przed kolejnym wyzwaniem. Ma porozmawiać z przedstawicielką antypolskiej prasy. Na swoim Facebooku prosi więc wszystkich o pomoc – o modlitwę, wstawiennictwo, o bycie jego duchową artylerią w czasie tej rozmowy. Trzymaj się Bawer, bez stresu, jesteśmy z tobą! – odpowiedzieli mu na Fejsie fani internetowi.

Na spotkanie wjeżdża uśmiechnięty, uzbrojony wewnętrznie oraz zewnętrznie, w bluzie ze znakiem Polski Walczącej, wózek pcha jego ukochana żona Grażynka. Poznali się na wyjeździe Katolickiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół, i minęły już trzy lata, odkąd są po ślubie. Żona to jedno z marzeń Bawera z młodości – wydawało się niemożliwe, a jednak się spełniło. Tak jak i drugie – żeby zostać teologiem. Kolejne, o wejściu do polityki, właśnie się dokonuje.

O swoim drugim marzeniu mówił już w przedszkolu. Gdy panie pytały: a ty kim chcesz być, gdy dorośniesz, ujawniali się kolejno strażacy, piosenkarki, policjanci i był też jeden teolog, Bawer. Chciał nim zostać, bo bał się wtedy diabła i myślał, że to mu pomoże.

Działo się to wszystko w Nowej Hucie w Krakowie, Bawer urodził się tam w 1985 r., jako najstarsze dziecko w rodzinie, z czterokończynowym porażeniem mózgowym.

Potem rodziły się kolejne dzieci – Mhen, Tosia, Ikiume, Iorliam i Jadzia – chłopcy z imionami nigeryjskimi, a dziewczynki z polskimi, tak umówili się rodzice. Ale to właśnie jego, najstarszego, choć najsłabszego, upodobał sobie wujek Leszek, kuzyn ze strony mamy, portrecista z zawodu. Ojciec Nigeryjczyk już wtedy porzucił rodzinę, więc wujek był jak ojciec, uczył Bawera polskości, czyli wiary w Boga.

Stopniowo Bawer przyjmował tę łaskę wiary, trochę na zasadzie buntu, bo reszta rodziny była niewierząca, a wiadomo, że dziecko zawsze buntuje się na przekór rodzinie.

I tak Bóg miał już w opiece Bawera. Żaden nowohucki kibic nie tknął go nigdy palcem, tylko w podstawówce trochę się wyróżniał, trochę był osobny, ale już w gimnazjum miał wielu przyjaciół, a w liceum przez dwa lata był przewodniczącym samorządu szkolnego, zorganizował hiphopowy koncert, z którego pieniądze poszły na stworzenie salki rehabilitacyjnej w szkole. Już wtedy interesował się polityką i działalnością społeczną.

– Każda osoba wierząca jest w pewnym sensie osobą społeczną, to się zawsze przenika. Ochrona najsłabszych, obrona życia nienarodzonego, patriotyzm to moje powołanie – tłumaczy Bawer dziennikarce, bo uznaje, że zawsze trzeba mówić to, co się myśli, niezależnie od środowiska, w jakim się człowiek znajduje.

Tę pewność siebie w poglądach Bawer zawdzięcza swojemu mentorowi z czasu studiów teologicznych, magisterskich, a potem doktoranckich, ks. Dariuszowi Oko, zresztą autorowi sformułowania „artyleria duchowa”, którego Bawer lubi używać do dzisiaj. Podczas zajęć ks. Oko robił im prawdziwy poligon światopoglądowy. Dawał do czytania teksty Hegla, Nietzschego czy Freuda i kazał o nich dyskutować. Ciężkie na początku były te starcia dla Bawera, czuł się wyprany z wiary, niemal jak ateista, ale być może wtedy był jeszcze zbyt młody, by zrozumieć, jak bardzo ta umiejętność dyskusji może mu się kiedyś przydać.

Przeżywał wtedy swoje pierwsze fascynacje światem polityki. Najpierw Unią Polityki Realnej i Januszem Korwin-Mikkem. Prawie zapisał się do tej partii, ale dzięki Bogu, że prawie, bo potem poznał Marka Jurka i już wiedział, że to z nim i jego Prawicą Rzeczpospolitej będzie chciał iść dalej.

– Marek Jurek zaimponował mi swoją postawą w sprawie obrony życia, że umiał dla wyższej idei poświęcić własne ambicje polityczne i zrezygnował z członkostwa w PiS. Jest jednym z niewielu, którzy w polityce kierują się katolicką nauką społeczną – tłumaczy Bawer. W 2011 r. Bawer próbował wystartować w wyborach do Sejmu, ale Prawicy RP zabrakło wystarczającej liczby podpisów do zarejestrowania list w jego okręgu wyborczym.

Jednak mimo tego niepowodzenia i tak w tamtym roku nastąpił w jego życiu przełom. Po raz pierwszy pojechał do Warszawy na Marsz Niepodległości, który „Gazeta Wyborcza” oraz TVN próbowały oczywiście przedstawiać jako marsz faszystów, pokazując dziejące się na nim prowokacje ze strony bojówkarzy z Antify, homoseksualistów oraz policji. Tymczasem Bawer jechał sobie w marszu spokojnie, zapamiętał, że było na nim dużo małżeństw, ludzi z dziećmi i miła atmosfera – tak relacjonował go potem w wywiadzie dla portalu Fronda. Internet obiegło wtedy zdjęcie Bawera na wózku, w biało-czerwonym szaliku, wśród uśmiechniętych przyjaciół patriotów, z podpisem „Faszyzm nie przeszedł, on przejechał”. Jedno zdjęcie wystarczyło, żeby obalić całą tę kłamliwą lewicową narrację – pisali zachwyceni internetowi blogerzy.

Propolska aktywność Bawera rosła. Jako członek Prawicy RP i we współpracy z Fundacją PRO – Prawo do Życia organizował pikiety przeciwko „mordowaniu dzieci nienarodzonych” oraz przeciw „pozaustrojowej eugenicznej metodzie in vitro”. Zaczął pracę w Klubie Jagiellońskim, był też wolontariuszem m.in. podczas Światowych Dni Młodzieży.

Ale to przecież nie sztuka wypowiadać się w przyjaznym środowisku. Trzeba to również umieć robić w środowisku wrogim. Bawer odrobił lekcję z wykładów ks. Oko, więc gdy przyszedł październik 2016 r. i całą Polskę opanował Czarny Protest kobiet, Bawer nie zawahał się wyjść im naprzeciw. Podczas 10-minutowego filmu, który nagrywali zaprzyjaźnieni młodzi filmowcy, Bawer pokazany jest, jak podjeżdża do protestu na wózku, z repliką miecza Ekskalibur w dłoni (prezentem urodzinowym od żony Grażynki) i zadaje uczestniczkom niewygodne pytania: Czy taka osoba jak ja nie powinna była się urodzić? Czy osoba z zespołem Downa może funkcjonować w życiu społecznym? Kto ma wybierać, kto ma żyć, a kto nie? Czy ja np. mogę zabić pani koleżankę?

Jedna z uczestniczek na koniec filmu rozpłakała się. Stało się jasne, że jej czerń to czerń żałoby, zrozumiała swój błąd, przeżyła prawdziwe i piękne katharsis, trzeba ją przytulić do serca – komentowali widzowie poruszeni internetowym filmem, który, jak do tej pory, obejrzano prawie 219 tys. razy. W opinii patriotycznych portali film z udziałem Bawera był przykładem szczerej, życzliwej i pełnej szacunku rozmowy o aborcji i udowodnił, że taka wymiana poglądów między ludźmi wciąż jeszcze jest możliwa.

Tak zachowuje się prawa strona. A jak zachowuje się lewa? Wystarczy wspomnieć o prowokacji, która miała miejsce zaledwie miesiąc później. Podczas Marszu Niepodległości w tłumie pojawił się reporter „Gazety Wyborczej” Jacek Hugo-Bader ucharakteryzowany na czarnoskórego, a następnie próbował udowodnić, że uczestnicy marszu byli do niego nastawieni wrogo, używając w swoim tekście sformułowań „bambus, asfalt oraz nizinny Makumba”, chociaż tak naprawdę żadnych zmasowanych ataków na niego nie było.

Reporter jednak coś przeoczył. Nie wiedział bowiem, że w tym samym marszu brał udział pierwszy czarnoskóry polskiej prawicy, czyli właśnie Bawer. Nie zadał sobie trudu, aby z nim porozmawiać. A akurat Bawer podczas marszu żadnej niechęci ani wrogości od współ-Polaków nie doświadczył, a wręcz przeciwnie, spotkał się z dużym szacunkiem oraz chęcią pomocy.

Jako rozpoznawalny już działacz społeczny, Bawer nie mógł tak po prostu zostawić tej publikacji. Zwrócił się o pomoc do prawników z Ordo Iuris, którzy pomogli mu przygotować skargę do Rady Etyki Mediów. Skarga została złożona pod koniec listopada 2016 r. Zajmujący się nią adwokat i prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski informuje, że odpowiedzi ze strony Rady jeszcze nie ma.

I tak to właśnie jest z tą nienawiścią do cudzoziemców w Polsce. Bawer uważa, że w najjaśniejszej Rzeczpospolitej nie mamy z tym problemu, ale jeśli pojawia się informacja, że jakiś wybryk się zdarzył, to trzeba przede wszystkim zawsze sprawdzać źródło informacji.

W grudniu 2016 r. Bawer Aondo-Akaa został laureatem nagrody publiczności w konkursie „Człowiek bez barier 2016”. Szczerze przyznaje jednak, że jego celem jest teraz polityka i start w najbliższych wyborach, czy to samorządowych, czy parlamentarnych. Chce, żeby przyszli wyborcy, ci, którzy jeszcze go nie kojarzą, mogli go lepiej poznać. Zaczął więc umieszczać w internecie krótkie filmy ze swoimi poglądami na temat bieżącej sytuacji politycznej w kraju. Cykl pt. „Wieczory Prawicy Rzeczpospolitej” ma jak na razie cztery odcinki, oglądalność ostatniego – ponad 5 tys. odsłon.

Po ostatnich doświadczeniach Bawer utwierdził się w przekonaniu, że ze stroną lewicową rozmawiać się nie boi. Wręcz przeciwnie – jak mówi, może rozmawiać z każdym, każdego warto najpierw poznać, każdemu człowiekowi należy się sprawiedliwość, niezależnie od tego, czy jest neobolszewikiem, komunistą czy muzułmaninem. Uważa zresztą, że obecny podział na lewicę i prawicę w Polsce został wytworzony sztucznie, aby ludzi zantagonizować.

– Jak zatem, przy obecnych podziałach, powinniśmy według pana rozmawiać, aby się dogadać? – pyta dziennikarka, co do której Bawer powinien być ostrożny, i o której dobrej woli należy raczej zapomnieć, jak ostrzegali go przed rozmową liczni internetowi fani.

– Powinniśmy najpierw odstawić telewizję, komórki i wziąć do ręki książkę, wyciszyć się, skupić na rodzinie. Dopiero potem poczytać informacje z różnych stron i zacząć rozmawiać, ale na argumenty, logiczne, naukowe, rzetelne – odpowiada Bawer.

– A w przypadku ostrych ideologicznych sporów, jak właśnie spór o aborcję?

– Na pewnym etapie sporu, gdy wyczerpują się argumenty, niemożliwa jest już rozmowa, a jedynie modlitwa.

– Ale gdy spór dotyczy osoby wierzącej i niewierzącej?

– Jako osoba wierząca powiedziałbym, że w ostateczności wierzący zawsze może się za niewierzącego pomodlić, chociaż wiem, że za taki pogląd mogą mnie spotkać nieprzyjemności.

Po spotkaniu z dziennikarką Bawer napisał na Fejsie wiadomość do swoich przyjaciół oraz internetowych fanów: „Do wszystkich: było dobrze”.

Polityka 4.2017 (3095) z dnia 24.01.2017; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Polakom Polakiem"
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną