Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Seniorzy nie płaczą

Ludzie starzy, chorzy i biedni wychodzą z ukrycia

Wolontariusz Zdzisław Wasilewski z Alicją Tochowicz, która opiekuje się niepełnosprawną córką, podczas wspólnej przejażdżki. Wolontariusz Zdzisław Wasilewski z Alicją Tochowicz, która opiekuje się niepełnosprawną córką, podczas wspólnej przejażdżki. Anna Musiałówna / Polityka
Póki są siły, warto zrobić coś dla innych. Wtedy pomaga się także sobie.
Jadwiga Frankowska porusza się na wózku. Zdzisław zabiera ją swoją rikszą na spacery po mieście.Anna Musiałówna/Polityka Jadwiga Frankowska porusza się na wózku. Zdzisław zabiera ją swoją rikszą na spacery po mieście.

Zdzisław Wasilewski (lat 72) Janinę wypatrzył w kościele. Zauważył, że ma problemy z chodzeniem. Mogę rikszą podwieźć do lekarza, gdziekolwiek będzie potrzeba, za darmo – zaproponował. I zostawił swój numer telefonu. Janina rozejrzała się po kościele z niedowierzaniem. Właśnie miała zacząć kilkutygodniową rehabilitację w wojskowej przychodni, daleko od domu, a jej samochód wymagał remontu. Schowała kartkę z telefonem. Potem Zdzisław przez trzy tygodnie, dzień w dzień, czy padał deszcz ze śniegiem, czy on sam był przeziębiony, przyjeżdżał pod jej blok i zawoził ją na rehabilitację. Janina choruje już siódmy rok. Mąż odszedł, córki mają swoje życie.

Zdzisław, tak jak zapowiedział, nie bierze nawet złotówki. Choć ma tylko 1 tys. zł emerytury, a żona 700 zł, jest nieustępliwy. – Człowiek z natury jest łasy na pieniądze, raz bym wziął, to potem drugi i trzeci. A brać pieniądz od tych ludzi to byłby śmiertelny grzech – tłumaczy. Przecież na jego odblaskowej kamizelce jest napisane: „Legionowskie Centrum Wolontariatu Seniorów”. A w wolontariacie dajesz swój czas i siły za darmo.

Zdzisław musi przebijać się przez skorupę, pod jaką ludzie skrywają się ze swoją chorobą, biedą i samotnością. Zwykle sam wynajduje tych, którym pomaga – w sklepie, kościele, na ulicy. Podchodzi tak jak do Janiny i mówi, że może pomóc. Jadwigę Frankowską, chorującą na nerki od 27 lat, wypatrzył w domu dziennej opieki. Jadwiga porusza się na wózku. Choroba przejęła kontrolę nad jej życiem – trzy razy w tygodniu dializa, obiady w domu opieki, regularne wizyty opiekunki. Mąż jest w zakładzie opiekuńczo-leczniczym pod Płońskiem.

Polityka 11.2017 (3102) z dnia 14.03.2017; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Seniorzy nie płaczą"
Reklama