Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Reakcje na samobójstwo Chrisa Cornella dowodzą, że wciąż nie rozumiemy depresji

Chris Cornell Chris Cornell Josh Jensen / Flickr CC by 2.0
Smutek i niedowierzanie przewijają się w komentarzach po śmierci muzyka. Jak ktoś, kto ma wszystko, może odebrać sobie życie?

W kwietniu doroczny Światowy Dzień Zdrowia poświęcono depresji. Ale komunikatów prasowych nikt nie czyta, a statystyki są nużące. O depresji ciągle wiemy mało i niechętnie o niej rozmawiamy. I oto samobójcza śmierć muzyka Chrisa Cornella okazuje się dla wielu zaskoczeniem.

Śmierć wokalisty grupy Soundgarden określono jako „nagłą i niespodziewaną”. Fani, którzy dziś go opłakują, nie kryją zdumienia: przecież był w dobrym nastroju, cieszył się na kolejne występy. Żona rozpacza, że dzień wcześniej snuli wakacyjne plany i nic nie zapowiadało tragedii. Zaznaczyła, że rozmawiali przez telefon chwilę po udanym koncercie w Detroit. Mąż miał mówić niewyraźnie i powtarzać, że jest bardzo zmęczony i że zażył większą niż zwyklę dawkę leku psychotropowego. Pół godziny później, gdy zaalarmowany przez żonę ochroniarz wyważył drzwi, Cornell już nie żył. Według rzecznika policji w Detroit było to samobójstwo. 

Ale Cornell nigdy nie ukrywał swoich problemów. Odkąd skończył 13 lat, był uzależniony od narkotyków i alkoholu, z czym całe dorosłe życie walczył. W głośnym wywiadzie, jakiego w 2014 r. udzielił magazynowi „Rolling Stone”, przyznał, że okresowo zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi.

„Myślę, że od zawsze walczyłem z depresją i poczuciem osamotnienia” – opowiadał. Przyznawał, że w jego życiu bywały okresy, gdy nagle życie przestawało cieszyć, choć nie ma ku temu żadnego uchwytnego powodu. „Nie zdarzyła się żadna katastofa. Nie rozpada się zwiazek. Nikt nie ucierpiał w jakimś wypadku. Nie umarli rodzice czy coś w tym stylu. Po prostu zmieniła się perspektywa, choć okoliczności są takie same”.

Fani wydają się zaskoczeni, jakby opowieść o depresji nie pasowała do image’u utalentowanego muzyka, który cieszył się sukcesami w branży i pieniędzmi, miał żonę, dzieci i fundację charytatywną. Zupełnie jak wtedy, gdy z własnej ręki zginął Robin Williams, aktor, komik – wiecznie uśmiechnięty, ale nieustająco cierpiący. Ale depresja do nikogo nie pasuje w jakiś szczególny sposób. Nie da się przed nią ochronić pieniędzmi, karierą, przyjaciółmi.

Depresję można i trzeba leczyć

Tymczasem, jak podaje WHO, to poważna choroba, która nieleczona może zakończyć się śmiercią. Nie jest to fanaberia, spadek nastroju czy gorszy moment, który minie – lecz schorzenie, które należy diagnozować i aktywnie leczyć. Lubi się z zaburzeniami lękowymi, cukrzycą i chorobami kardiologicznymi. To również odwrotna zależność: nie tylko zwiększa ryzyko tych chorób, ale i one same powodują, że pacjenci są bardziej podatni na depresję.

I ani pieniądze, ani sukcesy zawodowe czy miłość najbliższych nie ochronią przed samobójczymi myślami. Lekarze, którzy zajmują się chorymi na depresję, przypominają, że to choroba przewlekła, a nieleczona – zabija. Często nagle i bez ostrzeżenia, jak zawał. Tylko że chorować kardiologicznie czy onkologicznie to żaden wstyd – ale ciągłe zaburzenia psychiczne traktowane są jak krępująca i zaraźliwa dolegliwość.

Nadal wiele osób, które potrzebują fachowej pomocy w walce z depresją, unika leczenia. Często ze wstydu, poczucia źle pojętej dumy i obawy przed krytyką i dyskryminacją. Niestety, te obawy często są uzasadnione. Nadal o depresji nie umiemy rozmawiać i stygmatyzujemy osoby, które się z nią zmagają. W rozmowie i zrozumieniu pomagają kampanie informacyjne, taka jak zorganizowana przez Światową Organizację Zdrowia „Let’s talk”, „Depresja, porozmawiajmy”. Bardzo pomocne są także coming outy i opowieści ludzi, którzy sami mierzą się z chorobą.

Powszechność depresji

Nadal więc smutek i niedowierzanie przewijają się w komentarzach po śmierci muzyka. Jak ktoś, kto ma wszystko, może odebrać sobie życie?

To tylko pokazuje, jak niewiele wciąż rozumiemy na temat depresji i cierpienia osób, których ta choroba dopada. Jak podaje Ministerstwo Zdrowia, poważne objawy zdepresji obsrwuje u siebie ponad 1,5 mln osób w Polsce. Ponad milion z nich to kobiety. WHO szacuje, że w całej Europie na zaburzenia depresyjne cierpi blisko 40 mln ludzi. Tymczasem większość z nich jest nieleczona lub leczona nieprawidłowo. Corocznie prawie 130 tys. ludzi cierpiących z powodu depresji odbierze sobie życie. Większość z nich to dorośli mężczyźni.

W wywiadzie dla „Rolling Stonesa” Chris Cornell tłumaczył: „Możesz być bardzo szczęśliwy, ale któregoś dnia budzisz się i zapadasz w ciemność, choć nie ma ku temu żadnego powodu. To zawsze napawało mnie przerażeniem, bo, o ile wiem, nie bardzo możemy nad tym zapanować”.

W wydanym oświadczeniu żona Cornella sugeruje, że samobójstwo nie było jego dezcyją – że doprowadziły do niego „substancje” lub skutki uboczne leku przeciwlękowego i uspokajającego, który zażywał. W Polsce jest on produkowany jako Lorafen. Ulotka informuje o konieczności zachowania ostrożności w przypadku osób z zaburzeniami depresyjnymi, ponieważ lek może nasilać tendencje samobójcze.

Tymczasem lekarze zapewniają, że dysponują odpowiednią farmakologią, która zapobiega samobójczym myślom. Indywidualnie dobrane leczenie połączone z psychoterapią może być pomocne w walce z depresją. Pod jednym warunkiem – pacjent musi do niego przystąpić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną