Schabowy Welcome To
Schabowy Welcome To. Wakacje, czyli polskie strefy urlopowe za granicą
Atmosfera w strefie przypomina trochę wczasy pracownicze. Ludzie, mijając się, mówią sobie dzień dobry, cześć – cześć. Idą na plażę, później coś zjedzą – w menu m.in. schabowy. Potem potańczą, wezmą udział w konkursie wiedzy o ojczyźnie „Kocham Cię, Polsko” albo zabawie muzycznej „Jaka to melodia?”. Obejrzą film – po polsku, oprócz „Killera” i „Chłopaki nie płaczą”, też światowa kinematografia. W programie, opracowanym na 14 dni, jest jeszcze „Venus kontra Mars”, czyli „prawdziwy pojedynek płci i wiedzy o sobie nawzajem”, latino party, wreszcie karaoke z polskimi szlagierami (Wilki, popularny rock, disco polo).
Wiosna czyni lato
Na potrzebę, by za granicą poczuć się jak u siebie, biura odpowiadały od dawna. Małe firmy, sprzedające wyjazdy na narty w Alpy czy na kempingi w okolicach Rawenny, od lat na cały sezon prócz turystów wysyłały także kucharzy z Polski, serwujących kotlety, pulpety, żurek czy bigos (nierzadko na produktach z polskiego Makro, przemycanych za granicę autobusami turystycznymi, w tajemnicy przed sanepidem). Zagraniczne koncerny wykupywały hotele o średnim standardzie w Grecji czy Bułgarii właśnie dla Polaków, dzięki czemu wycieczki z polskiego katalogu były tańsze. Przykładem polsko-polskiej integracji na wakacjach były też słynne objazdówki, podczas których grupa Polaków jeździła przez kilkanaście dni razem po jakiejś części Europy.
Jednak w tym roku jedno z większych biur – Rainbow – zrobiło z polskiej wioski chwyt reklamowy. Sprzedaje pobyty pod nazwą „Polska Strefa” w sześciu ośrodkach: w małych kontynentalnych greckich miejscowościach, jak Kokkino Nero i Velice, oraz na Korfu, na Rodos i Krecie, a także w Chorwacji.