Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Nie jesteśmy ślepym bagnetem

Polityka

W artykule red. Violetty Krasnowskiej „Ściąganie cugli” (POLITYKA 30) znalazła się wzmianka o próbach ograniczania prokuratorskiej aktywności w mediach, nie wyłączając literatury fachowej. Niestety, rzeczywistość wygląda jeszcze groźniej. Pewne posunięcia aparatu obsługi prokuratora generalnego nie korespondują ani z literą, ani z utartą wykładnią prawa. Wypada więc przypomnieć, czego naprawdę wymaga ustawa.

Otóż tylko tego, by o zamiarze podjęcia dodatkowego zatrudnienia, innego zajęcia lub sposobu zarobkowania (w dozwolonym, bardzo wąskim, zakresie) prokurator zawiadomił właściwego prokuratora przełożonego. Adresatowi daje zaś 14 dni na zgłoszenie sprzeciwu wobec rozpoczęcia lub kontynuacji takiej działalności, jeżeli uzna, że przeszkadza ona zawiadamiającemu w pełnieniu obowiązków służbowych, przynosi ujmę godności sprawowanego urzędu lub osłabia zaufanie do bezstronności prokuratora. Reżim ów funkcjonuje, co do zasady, od 1 października 2001 r. Podobny rządzi pozasłużbową inwencją sędziów.

Problem wszakże w tym, iż wskazane reguły nie dotyczą spontanicznej, niesformalizowanej twórczości prokuratorsko-sędziowskiej, w tym w postaci materiału prasowego na tematy prawnicze. Za taką interpretacją przemawia wiele argumentów podnoszonych przez wybitnych znawców ustroju sądownictwa, w tym w dwóch komentarzach do prawa o ustroju sądów powszechnych. Najważniejsza wydaje się oczywistość, że wysyłając tekst do redakcji z prośbą o publikację, autorzy nie mają pewności, czy ukaże się on drukiem oraz czy przyniesie honorarium. Istotny jest także art. 54 konstytucji, w świetle którego powinność złożenia szefowi raportu o chęci rozpowszechnienia osobistych przemyśleń czyniłaby z powyższych regulacji narzędzie zakazanej cenzury prewencyjnej.

Polityka 33.2017 (3123) z dnia 15.08.2017; Do i od redakcji; s. 99
Reklama