Kiedy kończyłem czytać tę książkę w wersji oryginalnej zauważyłem, że ukazało się polskie tłumaczenie i postanowiłem porównać obie wersje. To może być interesujące – pomyślałem. Pomyliłem się jednak – to było porażające! „Zwodniczy punkt”, w Polsce wydany przez Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, a przetłumaczony przez Marię i Cezarego Frąców, aż roi się od błędów.
W wersji tłumacza: „Biurko należące kiedyś do Trumana przypominało mu o dokonaniach poprzednika”. Tymczasem należałoby raczej powiedzieć: „Przypominało mu, że propozycje wsparte dolarem nie mają do niego dostępu” (the buck did indeed stop here). A przecież jednym z ważnych problemów poruszonych w książce jest korupcja polityków.
Opis okrętu podwodnego Charlotte: „Ważące po 42 tony silniki turbinowe wiszą na sprężynach” – pisze tłumacz. Sprawdzam. W oryginale nie ma „po”, czyli oba silniki ważą łącznie 42 tony. Kolejne zdanie: „Choć jednostka jest przeznaczona do prowadzenia tajnych operacji, ma jeden z największych wykresów pokrycia”. W oryginale jest: „ma spełniać wymogi niewykrywalności”. Skąd tłumaczowi przyszedł do głowy „wykres pokrycia” i co to w ogóle znaczy?
Dlaczego popularne wydawnictwo wypuściło taki bubel? Napisałem do Wydawnictwa. Odpowiedź przyszła już następnego dnia: „Dziękujemy za czystą bezinteresowną złośliwość. Oto właściwa postawa życiowa: bezinteresownie komuś zaszkodzić”.
Oto czysta, bezinteresowna troska o czytelnika.