Joanna Cieśla: – Młodzi sprawcy zabójstw są bardziej brutalni niż dorośli?
Stanisław M. Teleśnicki: – Często tak. Dorosłemu zabójcy, nawet jeśli działa w afekcie, wystarczy zwykle unieruchomienie ofiary, świadomość, że ona już nie żyje. U dziecka czy wczesnego nastolatka rozładowanie emocji jest znacznie trudniejsze, dłużej utrzymuje się agresja, potrzeba fizycznego skanalizowania impulsów. Skutkiem tego bywa na przykład over killing, czyli zadanie kilkudziesięciu ciosów nożem, choć pierwsze dwa były śmiertelne.
Dlaczego nastolatki zabijają?
Wśród nieletnich zauważalna jest np. grupa tak zwanych wtórnych zabójców. Chłopiec zabija ojca, który jest sprawcą przemocy rodzinnej, bo czuje się zmuszony, by stanąć w obronie matki. Jednak głównym powodem są różnego rodzaju zaburzenia emocjonalne. Część zabójców to osoby o stosunkowo niskim poziomie intelektualnym. Część ma zmiany organiczne w ośrodkowym układzie nerwowym. Część – innego rodzaju dysfunkcje psychiczne, np. nerwicę czy zaburzenia afektywne. W pewnych sytuacjach uruchamiają się objawy, których oni nie potrafią załagodzić i rozładowują napięcie przez zachowania agresywne.
W przypadku nastoletnich sprawców właśnie czynniki emocjonalne odgrywają szczególną rolę. Nie chodzi o zaburzenia w ścisłym rozumieniu diagnozy psychiatrycznej – ale właśnie o wspomnianą niedojrzałość, dysproporcję między rozwojem fizycznym a społecznym i afektywnym. Ci ludzie często żyją jeszcze na pograniczu dzieciństwa, fantazji.
Rzeczywistość miesza im się z fikcją?
Tak, i dlatego wiele podobnych zabójstw jest trudnych do zrozumienia przez osoby dorosłe. U ich podstaw leżą albo jakieś opowieści fantasy, czy wręcz bajki – o królewiczu, królewnie, ratowaniu świata, niszczeniu układów.