Radek Nowacki jest fotografem, fachu uczył się na uniwersytetach w Szkocji, gdzie wyjechał jak wielu młodych Polaków na początku XXI w. Mieszkał tam przez wiele lat z żoną graficzką, marząc o powrocie do Polski. Jedne z wakacji poświęcili na poszukiwanie siedliska na resztę życia, przejechali od Gdańska aż poza Sejny, sprawdzając 40 miejsc. Padło na Gorło w gminie Stare Juchy. – Za naszą decyzją nie stała jakaś wielka filozofia, chcieliśmy dla siebie i rodziny miejsca, gdzie możemy realizować siebie, mieć wpływ na rzeczywistość i korzystać z takich walorów, jak piękny krajobraz, czyste powietrze i środowisko – opowiada Radek Nowacki. I dodaje, że utopijne marzenia już po kilku miesiącach musiały zderzyć się z rzeczywistością, kiedy zgromadzony w Szkocji kapitał stopniał i pojawiać się zaczęło pytanie, jak i z czego żyć? Dziś, po czterech latach od osiedlenia się w Gorle, Nowacki jest dyrektorem Biblioteki-Centrum Informacji i Kultury w Gminie Stare Juchy, strażakiem w Gorle, nadal fotografuje, wraz z żoną animuje i kombinuje, jak uczynić ze Starych Juch dobre miejsce do życia nie tylko dla siebie i swojej rodziny, ale i dla innych mieszkańców.
– Radek to typowy frik, jakich coraz więcej zaczyna napływać na Warmię i Mazury z dużych miast lub nawet z zagranicy – komentuje Ryszard Michalski, prezes olsztyńskiego Stowarzyszenia Tratwa. Przywożą z sobą trochę kapitału, energię, wiedzę, kontakty i próbują zmieniać rzeczywistość, wciągając w to rdzennych mieszkańców. Stawką jest przyszłość gminy, w której dziś największym pracodawcą jest gminny urząd i wspomniana biblioteka, a głównym źródłem większych zarobków wyjazdy za pracą. Mieszkańcy Starych Juch, gminy liczącej nominalnie 4 tys. mieszkańców, upodobali sobie Islandię, gdzie, jak podliczono, pod koniec 2013 r.