Miejsce zawsze jest to samo. Podcienia kamienicy, w której znajduje się biuro posłów PiS. Wokół kawiarnie i sklepy, po przekątnej urząd miasta, naprzeciwko fontanna. Godzina też codziennie jest ta sama – 17. Czas trwania – nie dłużej niż 15 minut. No i zawsze jest ona – Gabriela Lazarek, 38 lat, fryzjerka. Trzymająca w ręku plakat z odręcznym napisem: „Jeżeli nie jesteś obojętny, stań przy mnie 5 minut”.
Czasami ktoś do niej podejdzie i zada pytanie. Jak na przykład ten bezdomny w pomarańczowych spodniach, który już od dłuższego czasu krąży wokół z zainteresowaniem. – A kto to właściwie jest ten szary człowiek? – pyta.
– Ja jestem szarym człowiekiem, pan jest szarym człowiekiem. Wszyscy jesteśmy – odpowiada Gabrysia.
– To ten, co się podpalił? – dołącza się blondynka w eleganckim płaszczyku. – A dlaczego on to zrobił?
– Wytłumaczenie jest w manifeście. Proszę na chwilę ze mną stanąć, ja jeszcze raz przeczytam – zachęca Gabrysia.
– Nie, nie, ja nie mam czasu. Szkoda, że tak głupio postąpił. Jeżeli się wierzy w Boga, to Bóg nie pozwala robić takich rzeczy.
Czasami ktoś przejdzie obok i tylko parsknie śmiechem, przewróci oczami w odruchu lekceważenia. Albo najwyżej gdzieś z oddali uniesie kciuk do góry, tak jakby bał się podejść nawet o krok bliżej. Zwykle jednak mało kto w Cieszynie zwraca uwagę na Gabrysię, stojącą i czytającą na głos manifest Piotra S. na rynku. Miesiąc temu, gdy zaczynała, była zupełnie sama. Teraz jest różnie – czasem towarzyszą jej dwie, czasem cztery osoby. Myślała, że będzie inaczej, liczniej, że ludzi to poruszy. Jak w Warszawie, do której jeździ na protesty Obywateli RP i wtedy zawsze czuje, że jest w silnej grupie.