Ten spektakl trwa od grudnia 2016 r. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński ujawnia dzisiaj kulisy słynnej transakcji. Toczyły się wówczas negocjacje w sprawie zakupu kolekcji należącej do Fundacji Czartoryskich. Sejm uchwalił poprawkę budżetową pozwalającą dokonać kupna książęcych zbiorów, ale pieniądze można było wydać tylko do końca roku – potem by przepadły. Trwał wyścig z czasem, ale w końcu umowę podpisano. Za 476 mln zł (ponad 100 mln euro) dokonano zakupu kolekcji Czartoryskich, należących do tej familii trzech budynków w Krakowie, a także roszczeń, jakie ten ród miał do zaginionych kolekcji dzieł sztuki (np. „Portret Młodzieńca” Rafaela Santi, zagrabionego podczas drugiej wojny światowej). Według ministra był to prawdziwy sukces, bo uzyskano cenę poniżej 5 proc. rzeczywistej wartości nabywanego majątku. Chociaż, z drugiej strony, kupiono dzieła bezcenne – jak więc oszacować procenty od bezcenności?
Druga odsłona melodramatu – wychodzi na jaw, że Adam Czartoryski, właściciel fundacji, założył wraz z żoną inną fundację, tzw. rodzinną, w Liechtensteinie i na jej konto przetransferował pieniądze ze sprzedaży kolekcji. Nosi nazwę Le Jour Viendra (Nadejdzie Dzień – nawiązanie do kredo rodu Czartoryskich). Fundację Czartoryskich próbował zaś zlikwidować z powodu braku celów, dla których ją powołano, i braku środków. Sąd Okręgowy w Krakowie w kwietniowym orzeczeniu nie zgodził się jednak na likwidację. Piotr Gliński podczas spotkania z dziennikarzami 18 kwietnia przekonywał, że nic się nie stało. Najważniejsze, że „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta i tysiące innych dzieł sztuki pozostały w Polsce.
No i odsłona trzecia – głos zabiera córka księcia Tamara Czartoryska.