Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Polak narcyzem narodów

Narcystyczne zadęcie narodowe

Kochać zdrowo – racjonalnie i krytycznie – to wcale nie znaczy kochać mniej, słabiej czy gorzej. Kochać zdrowo – racjonalnie i krytycznie – to wcale nie znaczy kochać mniej, słabiej czy gorzej. Mirosław Gryń / Polityka
Czy naród, tak jak pojedynczy człowiek, może cierpieć na coś w rodzaju narcystycznego zaburzenia zbiorowej osobowości? Wydaje się, że historia Polski, a zwłaszcza jej propagandowa wizja, sprzyja tego rodzaju deformacji. Czy się z niej leczyć?
Zdrowa miłość do siebie, tak polecana przez psychologów, to bynajmniej nie jakiś narcyzm w wersji light.Mirosław Gryń/Polityka Zdrowa miłość do siebie, tak polecana przez psychologów, to bynajmniej nie jakiś narcyzm w wersji light.

Część polskich polityków, a wraz z nimi zapewne ich wyborcy, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwu lat ujawniała specyficzną wrażliwość, a nawet nadwrażliwość na punkcie naszej narodowej godności, honoru, uznania na świecie. Widać, że to zadawniony i bardzo silny rys polskiej zbiorowej tożsamości. Hasło „wstawania z kolan”, bezskuteczne szarże na forum międzynarodowym (niesławne 27:1), wreszcie niewykonalna nowelizacja ustawy o IPN, która usiłowała z nas uczynić zbiorowość niepokalaną żadnym grzechem – to wszystko może prowadzić do krzywdzącego uogólnienia. Do postrzegania nas przez innych jako coraz bardziej nieszczęsnego, wielomilionowego narcyza. Zakochanego w sobie, oczekującego specjalnego traktowania, ale w głębi duszy zlęknionego, niepewnego swej wartości, żarłocznie wypatrującego uznania z zewnątrz. Zupełnie jak człowiek, który nigdy nie zdoła wyrosnąć ze swego marnego dzieciństwa, kiedy brakowało mu miłości, troski, ciepła, więc nie było na czym zbudować zaufania do świata i przychylności do innych.

Naród: co to właściwie jest?

Powie ktoś, że to za daleko idąca metafora. Owszem, w potocznej świadomości czy publicystyce istnieje naturalna skłonność, by grupom przypisywać cechy właściwe jednostkom, antropomorfizować zbiorowości, klasyfikować je według ducha czy charakteru narodowego, dopatrywać się faz w rozwoju narodowym. Nauka akademicka dość długo stawała przeciw temu okoniem, ale nie ustrzegła się pokusy. W psychologii społecznej na dobre zagościł termin narcyzm grupowy.

Człowiek – to banał – rodzi się jako istota społeczna, ludzie zawiązują się w grupy. Problem, że utożsamiają się z nimi. Na przynależności – do rodziny, klanu, firmy, lokalnej społeczności, rasy, wyznania, płci – budują swoją indywidualną tożsamość.

Polityka 19.2018 (3159) z dnia 08.05.2018; Społeczeństwo; s. 37
Oryginalny tytuł tekstu: "Polak narcyzem narodów"
Reklama