Bydgoszcz, centrum miasta, trzy dziewczyny oparte o ścianę pastelowej kamienicy czekają na tramwaj. Jest lutowe popołudnie, temperatura w granicach zera. Na piętrze w oknie dwóch chłopaków wyraźnie coś knuje, nagle jeden z nich szybkim ruchem wylewa wiadro zimnej wody. Chuligani zanoszą się od śmiechu, przemoczone dziewczęta są w szoku. Po chwili przechodzą jednak do kontrataku. Jedna z nich drze się, ile sił w gardle: – Ty jebany uchodźco, Arabusie, geju! Zdechnij czarna świnio! Ludzie na przystanku odwracają głowy, udają, że nie słyszą.
Jak to się stało, że dla młodzieży uosobieniem zła są Arabowie i uchodźcy? Skąd tyle pogardy dla obcych, nawet tych zza miedzy? Czy to problem niewielkiej grupki ekstremistów, czy powszechne zjawisko?
Na te pytania częściowo odpowiada raport „Wilki i owce w internecie”, opublikowany przez rzecznika praw obywatelskich. Co piąty nastolatek przyznaje, że używa w sieci mowy nienawiści, również w stosunku do obcych, co dziesiąty hejtuje każdego, kto mu się nawinie w wirtualnym świecie. Bez powodu, tak po prostu, z nudów.
Internet pozwala wyżyć się anonimowo, dlaczego z tego nie skorzystać? Młodzi idą z falą. Przecież nikt w klasie, w szkole czy na podwórku nie lubi obcych, a nawet jeśli lubi, to głośno tego nie powie. „Uchodźca” to już nie jest człowiek uciekający z kraju ogarniętego wojną do innego świata, tylko ten, którego nie stać na markowe ciuchy, odludek, lizus, łajza.
Życie nastolatków toczy się równolegle w wirtualu i realu (kolejność nieprzypadkowa). Ponad 90 proc. z nich z komórkami się budzi i zasypia, je, randkuje, podróżuje, bawi się na prywatkach. Posiedli umiejętność sprawnego obsłużenia Facebooka, Twittera albo Snapchata na lekcji, podczas rodzinnego obiadu, a nawet w kościele.